Rozmowa ze Zbigniewem Leszkiem z Izersko-Karkonoskiego Towarzystwa Rowerowego.
<i> Skąd u Pana taki zapał do walki o ścieżki rowerowe?</i>
Rowery od piętnastu lat są moją pasją. Zaczęło się to wszystko bardzo niewinnie, kiedy wraz z żoną kupiliśmy sobie rowery. Początkowo wyjeżdżaliśmy nimi tylko na zakupy, zabierając ze sobą malutkiego synka na bagażniku. Po jakimś czasie jazda rowerem stała się moją pasja, którą zacząłem rozwijać organizując różnego typu zawody rowerowe. Tam zaczęła się moja przygoda ze sportem.
<i>Kiedy zaczął Pan zauważać potrzeby rowerzystów i mówić o tym głośno?</i>
To się zaczęło jeszcze za prezydenta Zawiły. Wówczas powstała pierwsza ścieżka rowerowa w Jeleniej Górze, na Zabobrzu. Zacząłem walczyć o następne. Niestety z mizernym rezultatem. Muszę z przykrością stwierdzić, że tu nie ma z kim rozmawiać. W urzędzie miasta jest tak, że nie liczy się interes mieszkańców, ale partii. Żaden z radnych natomiast nie stworzył wokół siebie tak silnej koalicji, by mieć wystarczającą siłę przebicia w sprawie ścieżek.
<i>Co do tej pory udało się Panu wywalczyć w tej sprawie?</i>
Przełamaliśmy już pierwsze lody. Spotkał się z nami wiceprezydent Jerzy Łużniak. Obiecał, że te ścieżki rowerowe w mieście powstaną, zapewniał, że prezydent Marek Obrębalski również chce się przyczynić do ich powstania, więc miejmy nadzieję, że dotrzymają słowa. Szczerze mówiąc miałem nadzieję, że ta nowa rada zacznie coś robić w tej kwestii, ale jak na razie nie padły jeszcze żadne uzgodnienia. Co do połączenia Zabobrza z miastem ścieżką rowerową, wstępne rozmowy przebudowy Osiedla Robotniczego już zostały podjęte, ale nikt nas nie zaprosił. A wcześniej nam to obiecano. Poczekam jeszcze jakiś czas i przypomnę się. Nie odpuszczę. Będę walczył aktywnie, aż pojawią się jakieś rezultaty.
<i> Czy rodzinę również pasjonuje jazda rowerowa?</i>
Tak, wszyscy aktywnie jeżdżą rowerami i sprawia im to dużą przyjemność. Najstarszy syn Grzegorz jeździ w klubie kolarskim i ma już spore osiągnięcia. Swego czasu był mistrzem Dolnego Śląska w familii, na swoim koncie ma kilkanaście dobrych miejsc w różnych zawodach. Obecnie ambitnie trenuje. Maja żona i młodszy syn Paweł jeżdżą ze mną. Nie byłoby we mnie tej pasji bez pasji rodziny i bez jej wsparcia.
<i>A czy poza rowerami ma pan jeszcze inne zainteresowania?</i>
Jednym z nich jest zadzieranie głowy do góry po to by zobaczyć to, czego inni nie widzą. Polecam wszystkim taki spacer przez miasto patrząc do góry na elementy szczególnie na tych starych budynkach. Mimo że się często rozsypują, bo nikt o to nie dba. Poza tym uważam, że mieszkańcy powinni się spotykać i rozmawiać. Lubię wyjść z domu, poznać nowych ludzi, porozmawiać, wysłuchać i dzięki temu często dowiaduje się naprawdę o ciekawych sprawach.