Ponad dwie godziny świetnych piosenek z dobrym tekstem traktujących o ważnych zjawiskach, uczuciach, przeżyciach i refleksjach wypełniły dzisiejszy wieczór w sali przy ulicy Bankowej. Stare Dobre Małżeństwo pokazało, że jego klasa nie ma sobie równych. Brawa zespołowi bili zarówno uczniowie starszych klas podstawówki jak i słuchacze znacznie bardziej zaawansowani wiekiem.
Grupa czaruje przede wszystkim słowem. I to nie byle jakim. Piosenki SDM łączą w sobie istotę tego gatunku: każda jest o czymś, a treść niesiona świetną warstwą muzyczną – nabiera podwójnego znaczenia. Do tego zapowiedzi przepełnione dowcipem z bardzo subtelnym choć jednocześnie ostrym jak żądło dowcipem lidera grupy Krzysztofa Myszkowskiego uzupełniane przez poczucie humoru pozostałych członków zespołu.
Koncert podzielono na dwie części. W pierwszej muzycy zaprezentowali najnowsze przeboje inspirowane poezją Jana Rybowicza, a po „przerwie” wypełnionej poetyckim happeningiem Piotra Warszawskiego, zabrzmiały oczekiwane przez publiczność hity, między innymi: „Jest już za późno, nie jest za późno”, „Czarny blues o czwartej nad ranem”, „Nie rozdziobią nas kruki”, „Bieszczadzkie anioły” i inne utwory z krainy łagodności, w której śpiewa się o nieustannej pogoni za szczęściem, dobrocią i miłością.
– Jeleniogórska publiczność jest najlepsza! – padło ze sceny, kiedy słuchacze razem z zespołem nucili i śpiewali znane przeboje. A wychowuje się na nich już kolejne pokolenie Polaków, wszak Stare Dobre Małżeństwo gra i śpiewa od 1984 roku. Kto z nas nie zna, choćby fragmentarycznie, ich songów wyśpiewanych z towarzyszeniem gitar przy okazji różnych imprez czy wieczorów przy ognisku?
Fenomen SDM polega także na tym, że muzycy w żaden sposób nie wywyższają się. Świetnie nawiązują dialog z publicznością. Ma się wrażenie, że każdy może w każdej chwili wstać i po prostu pogadać z członkami zespołu. Chyba właśnie na tym polega prawdziwe gwiazdorstwo, o ile w kontekście Starego Dobrego Małżeństwa można tego terminu użyć.
Po koncercie i bisach muzycy promowali swoją najnowszą płytę „Jednoczas”. Dawali autografy i rozmawiali z jeleniogórskimi fanami. Żaden z nich nie żałował pieniędzy wydanych na płytę i na ten niezapomniany wieczór.