Goście o wyjątkowo znanym nazwisku przyjechali do Książa z obszaru znajdującej się pod zaborem pruskim Wielkopolski w 1820 roku. Na odwiedzenie zamku hrabiowskiej rodziny Hochbergów zdecydowała się księżna Luiza Radziwiłłowa, z domu JKW księżniczka Prus z dynastii Hohenzollernów (ur. 24 maja 1770 w Berlinie, zm. 7 grudnia 1836 w Berlinie), żona jednego z ważniejszych ówczesnych polskich możnowładców i polityków, namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego Antoniego Radziwiłła (ur. 13 czerwca 1775 w Wilnie, zm. 7 kwietnia 1833 w Berlinie). Ta dostojna dama, siostrzenica samego króla Fryderyka Wielkiego przybyła na kurację do szczawieński wód wraz z synem Ferdynandem (ur.1798 w Berlinie zm. 1827 w Ciszycy) i dwiema córkami, Elizą i Wandą (ur. 29 stycznia 1813 w Berlinie - zm. 16 września 1846 w Ciszycy), ale zamieszkała w gościnnie otwartym przez hrabiego Jana Henryka VI dla osób tak wysokiego urodzenia zamku Książ.
Zarówno zamek Fürstenstein (wówczas Książ) jak i uzdrowisko Salzbrunn (wówczas Szczawno) były własnością rodziny von Hochbergów, zaprzyjaźnionej i skoligaconej z najzacniejszymi rodami ówczesnych Prus i ziem ościennych. Należeli do nich Radziwiłłowie, zwłaszcza że żona namiestnika Antoniego, Luiza pochodziła z królewskiego rodu Hohenzollernów. Księżna aktywnie uczestniczyła w zaproponowanym podupadającemu na zdrowiu synowi programie leczenia, a także w życiu kulturalnym uzdrowiska. Dla Szczawna zasłużyła się słynnym listem dziękczynnym do dyrektora hrabiowskiego uzdrowiska dra Augusta Zemplina, twórcy miejscowego lecznictwa, sławiąc piękno kurortu, znakomitą opiekę medyczną i pozytywne efekty leczenia pacjentów. List ten starannie wydany w dużym nakładzie był rozpowszechniany wśród kuracjuszy przez parę kolejnych lat i stanowił bezcenną reklamę uzdrowiska.
To bardzo ważne dla Szczawna-Zdroju wydarzenie, więc warto było o nim przypomnieć, ale nie księżna Luiza jest główną bohaterką tej opowieści. Jest nią jej córka, Eliza Fryderyka Luiza Marta Radziwiłłówna (ur. 28 października 1803, zm. 27 września 1834 roku), starsza córka Antoniego Henryka Radziwiłła i wspomnianej wyżej księżniczki pruskiej Luizy. To właśnie ona, „Czarująca Eliza”, „Anioł z Ciszycy”, jak ją komplementowała berlińska prasa, stała się podmiotem niezwykle pięknego i wzruszającego romansu. Do jego narodzin doszło w Zamku Książ!
Eliza okazała się dziewczyną niepospolicie piękną. Po przybyciu na zamek Książ liczyła sobie 17 wiosen. Stąd trudno się dziwić, że zaraz zwróciła na siebie uwagę goszczącego w zamku młodzieńca, Wilhelma Hohenzollerna, drugiego syna króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III. Nie potrzeba było wiele czasu by zawarta już wcześniej znajomość dwojga młodych arystokratów przekształciła się tu właśnie na zamku Książ w gorące uczucie. Cudowne położenie tego miejsca, bujna przyroda wokół, słoneczne dni wśród fontann i różnobarwnych klombów sprawiły, że zaloty późniejszego cesarza niemieckiego Wilhelma I stały się całkiem na serio. Dla obojga była to pierwsza miłość, tym mocniejsza, że obopólna. Wspólne spacery ścieżkami wokół zamku i w alejach parkowych uzdrowiska umocniły wzajemną więź i gotowość zawarcia związku małżeńskiego. Dla potwierdzenia tej decyzji odbyły się zgodnie z dworskim konwenansem uroczyste zaręczyny i młodzi kochankowie snuli plany małżeńskie.
Sytuacja nie była jednak taka prosta, a w miarę upływu czasu stawała się coraz bardziej skomplikowana. Co stało na przeszkodzie, co powodowało, że kochająca się para nie mogła się doczekać spełnienia swych zamierzeń?
Niestety, nie po raz pierwszy spotykamy się z sytuacją potwierdzającą tezę, że życie na dworach monarszych nie jest wcale usłane różami. Potencjalny związek następcy tronu z rodu Hohenzollernów z księżniczką, ale nieczystej krwi niemieckiej (bo przecież ojcem jej był Radziwiłł – Litwin z pochodzenia), jak się okazało mógł spowodować utratę przez Wilhelma praw do tronu.
Radziwiłłowie wynajęli prawnika K. F. Eichhorna, którego zadaniem było opracowanie historii rodu, świadczącej o jego równości z suwerennymi książętami Rzeszy. Wysunięto nawet projekt adopcji Elizy przez cara rosyjskiego Aleksandra I. Pomysł ten jednak wywołał wahanie cara, poza tym adopcja nie rozwiązałaby problemu, gdyż o równości rodowej decydowała krew, a nie nazwisko. Wobec sprzeciwu części rodziny i pruskich polityków Wilhelm porzucił swe zamiary i po sześciu latach wahań zdecydował się poślubić wskazaną mu przez rodzinę Augustę, księżniczkę von Sachsen-Weimar. Wprawdzie nie zapomniał o swej młodzieńczej namiętności i na swoim biurku postawił jej wizerunek, ale nie zapobiegło to załamaniu psychicznemu wiernej mu do końca życia Elizy.
Eliza nie wyszła nigdy za mąż. Zmarła po ostatecznym rozstaniu z Wilhelmem, w wieku 31 lat na gruźlicę. Pochowana została w dworku rodzinnym Antoninie. Ten piękny pałacyk w gminie Przygodzice, w dorzeczu Baryczy, dawnej posiadłości bojarskiego rodu Radziwiłłów, niedaleko Ostrowa Wielkopolskiego – zyskał sobie opinię centrum życia kulturalnego ówczesnej Wielkopolski. Tu w Przygodzicach rezydowała rodzina Antoniego i Luizy Radziwiłłów w czasie pełnienia przez niego funkcji namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego, utworzonego w 1815 roku mocą postanowień Kongresu Wiedeńskiego.
Miłość Elizy i Wilhelma była słodką udręką, której nie dozwolono ziścić się mimo obopólnej zgody. Górę nad nią wzięła różnica urodzenia, racja stanu, polityka, rodzina i krewni, którzy zrobili wszystko aby powstrzymać planowany mariaż.
Eliza Radziwiłł, córka namiestnika Wielkiego Księstwa Poznańskiego, księcia Antoniego Radziwiłła i Luizy z domu Hohenzollern oraz jej daleki kuzyn książę Wilhelm Hohenzollern, przyszły cesarz Wilhelm I, nie doczekali się spełnienia swoich marzeń. Po 6 latach zaręczyn z Elizą Wilhelm poślubił narzuconą mu księżniczkę Augustę von Sachsen-Weimar, Eliza zaś zdradzona przez ukochanego, w kilka lat po jego ślubie zmarła. Niestety, nie był to romans, o którym można powiedzieć, że zakończył się happy endem.
Obok Książa ta historia przylgnęła także do pałacu w Ciszycy, leżącej u podnóża góry Radziwiłłówki (465 m. n.p.m.) w północno-zachodniej części Kowar, letniej rezydencji Radziwiłłów. To w tym pałacu bowiem, latem przebywała z rodziną Eliza, wspomniany wyżej „Anioł z Ciszycy”, to tutaj częstym gościem był również książę Wilhelm, którego królewska familia spędzała wakacje w pobliskich Mysłakowicach, Karpnikach lub Wojanowie. Karkonoska Ciszyca z widokiem na Śnieżkę przeszła niebawem na własność Wandy i Adama Czartoryskich po ich ślubie i przetrwała jako posiadłość tej rodziny długie lata (do 1926 roku). Księżniczkę Elizę poznajemy z jeszcze innej strony; obok urody wzbudzała podziw pięknym głosem i talentem malarskim, odziedziczonym po ojcu. Znane były jej sympatie do dekabrystów i powstańców listopadowych. To właśnie ona jest autorką znakomitych portretów rysunkowych Fryderyka Chopina, bywalca dworu w Antoninie, wielkopolskiej rezydencji Radziwiłłów. Wyrazem wdzięczności Chopina za gościnność, a być może także hołdu dla urody i inteligencji młodszej z córek gospodarzy – Wandy, przyszłej małżonki księcia Adama Czartoryskiego, był skomponowany na miejscu Polonez na wiolonczelę i fortepian oraz Trio g-moll z dedykacją dla rodziny Antoniego i Luizy Radziwiłłów. Scenę koncertu Chopina w Antoninie uwiecznił na płótnie nie kto inny jak sam Henryk Siemiradzki.
Warto także powiedzieć paru słów o rodzicach Elizy. Namiestnikowski tryb życia księcia Antoniego, zmuszał Radziwiłłów do ciągłych podróży i zmian miejsca zamieszkania. Głównymi ich kwaterami były berliński pałac przy Wilhelmstrasse 77 i nie mniejszy w Poznaniu, przy placu Kolegiackim.
Wędrówki te były podzielone na etapy według pór roku. Czas zimowo-wiosenny najczęściej spędzali w Poznaniu. Natomiast na letnio-jesienny wypoczynek udawali się w Sudety. Tam, w Lądku Zdroju, w miejscowym „Hotelu de Pologne”, będącym własnością Radziwiłłów, ich córka Eliza założyła bibliotekę z polskim księgozbiorem, mając na uwadze rodaków przybywających do lądeckich wód. Stąd równie chętnie przemieszczali się do wspomnianej Ciszycy (Ruhberg) koło Kowar – letniej rezydencji, którą nabyli na własność w 1824 roku.
Śmierć synów, synowej i wnuczki oraz sercowy dramat córki Elizy sprawiły, że czarne chmury spowiły radosne dotąd oblicze książęcej rodziny. Dołączyły do tego coraz chłodniejsze stosunki z Berlinem, co książę odczuwał niezwykle dotkliwie. Zwłaszcza po upadku planów małżeńskich Elizy Radziwiłłówny i Wilhelma Hohenzollerna. Wykorzystując to, J. F. T. Baumann, nowy prezes Wielkiego Księstwa Poznańskiego, wręcz otwarcie zajmował nieprzychylne stanowisko wobec księcia Radziwiłła. Zaniepokojony tymi działaniami książę Antoni, w grudniu 1830 roku udał się do Berlina.
Tu jednak czekała nań kolejna przykra niespodzianka – zawieszenie w obowiązkach namiestnika. Ten niespodziewany cios zadany rękami tych, z którymi przez całe lata służby publicznej i życia towarzyskiego starał się kroczyć drogą kompromisu, uległości i zgody, bardzo mocno wstrząsnął całą rodziną Radziwiłłów. Nie pomogły próby ratowania podupadającego na zdrowiu księcia. Mimo troskliwej opieki żony i starań lekarzy załamany psychicznie zmarł w Berlinie w 1833 roku w wieku 58 lat.
Radziwiłłowie parokrotnie leczyli się w Szczawnie, mianem Luizy i Elizy ochrzczono obiekty zdrojowe. W całym rejonie Karkonoszy pozostała po Radziwiłłach legenda jako że była to rodzina prawdziwie artystyczna. Goethe nazwał Antoniego, muzyka, śpiewaka i malarza, pierwszym prawdziwym trubadurem, jakiego poznał, poświęcił mu nawet dwa wiersze; zaś wielki Beethoven – Uwerturę opus 115. Matka i obie córki rozwijały w okolicy Kowar działalność charytatywną. Nic więc dziwnego, że ich tutejsza aktywność stała się legendarna.
Nad litewskim rodem z Nieświeża w powszechnej opinii Polaków ciąży odium „Potopu” Henryka Sienkiewicza, w którym obaj Radziwiłłowie, Janusz i Bogusław, pokazani zostali jako oligarchowie magnaccy żądni władzy i zaszczytów, zdrajcy króla i ojczyzny. Oceny historyków nie są tak jednoznaczne, a dalsze koleje losów rodu Radziwiłłów rzucają korzystne światło na ich rolę w podtrzymywaniu i utrwalaniu tożsamości narodowej, polskiej.
Nad podwałbrzyskim Salzbrunn jak i na zamku Książ ciąży wielowiekowa przynależność do państwa pruskiego, a następnie niemieckiego, zwłaszcza że to właśnie w tym czasie rozwinęło się uzdrowisko pod przemożnym wpływem rodu Hochbergów z zamku Książ. Nie znaczy to, że i tu, w niemieckim zdroju, nie zaznaczyła się korzystna obecność Polaków z wszystkich trzech zaborów Polski, że nie pozostawili oni po sobie cennych śladów w historii uzdrowiska.