Zdjęcia Jerzego Szmajdzińskiego z kirem wiszą na drzwiach, na tablicach, na szybach siedziby jeleniogórskiego SLD w al. Wojska Polskiego. W środku – nastój przygnębienia trudny do oddania słowem. Żartujący z reguły i uśmiechnięty radny Jerzy Pleskot siedzi przybity. Jest bliski płaczu, z tlącym się papierosem w dłoni. Podobnie inni znajomi i przyjaciele Posła Jerzego Szmajdzińskiego, którzy dziś przyszli do Jego biura, by oddać swemu Przyjacielowi symboliczny hołd.
– Był zawsze z nami. Nie tylko jako kibic, ale i prywatnie interesował się naszymi problemami. Zawsze otwarty, skory do pomocy – wspominają drżącymi głosami Dila Samadova, trenerka KPR, oraz kapitan reprezentacji klubu Joanna Załoga. – Brakuje nam słów – dopowiadają. Przyniosły do gabinetu Posła piłkę i szalik kibica. – Jeszcze trzy tygodnie temu życzył nam powodzenia – mówią sportsmenki.
Na biurku Jerzego Szmajdzińskiego czekają zaproszenia, pisma, listy. Wszystko tyczące spraw, którymi w najbliższym czasie miał się zająć. Nie zdążył ich przeczytać… Na stoliku, przy którym przyjmował gości, zgromadzono liczne podziękowania oraz inne dowody docenienia działalności Parlamentarzysty przez instytucje, szkoły, zwykłych ludzi.
Punktualnie o godz. 12 wyłożono Księgę Kondolencyjną. Jako pierwszy wpisu dokonał Józef Kusiak, który z Jerzym Szmajdzińskim przyjaźnił się od 19 lat. – To wtedy do nas przyszedł startując w 1991 roku w wyborach parlamentarnych – wspomina Józef Kusiak. W każdych następnych bez kłopotu zdobywał zaufanie potrzebne do objęcia mandatu. – Łączymy się w bólu z Jego Rodziną, żoną, synem i córką – mówi były prezydent miasta. – Serdecznie współczujemy Rodzicom Jurka, którzy żyją i mieszkają w Warszawie. Poznali się tu, w Sobieszowie, kiedy było to jeszcze osobne miasto – dodaje.
W ciepłych słowach opowiada o Zmarłym Przyjacielu. – Był niezwykle otwarty, a zarazem powściągliwy w słowach. W swoich wystąpieniach nie obrażał swoich przeciwników. Lubił ludzi. Pomagał rodzinom, na przykład, w umówieniu wizyty do specjalistów lekarzy. Później dowiadywał się o tok sprawy. Do Jeleniej Góry przyjeżdżał co najmniej trzy razy w miesiącu. Chodził na mecze, bo sport był mu bardzo bliski. Nie tylko na ważne spotkania ekstraklasy. Pojawiał się na rozgrywkach wiejskich klubów, znacznie mniejszej rangi – opowiada. Każde wydarzenie odnotowywał w swoim małym kajeciku. Myślę, że ten, kto dotrze do tych zapisków, może opracować ciekawą biografię Jerzego - dodał Józef Kusiak.
Do Księgi Kondolencyjnej ustawia się kolejka. W niej – przyjaciel Jerzego Szmajdzińskiego – Zygmunt Jankowski oraz wielu innych ludzi, działaczy, przedstawicieli partii oraz zwykłych jeleniogórzan, którzy na pewno zapamiętają postać Posła jako życzliwego, uśmiechniętego i zawsze otwartego Człowieka.
Cześć Jego Pamięci!