Najlepsi z najlepszych: tak można określić ośmiu młodych jeleniogórzan, którzy – choć jeszcze oficjalnie nie znają wyników matur – indeksy mają już w kieszeni. To laureaci najwyższych etapów olimpiad przedmiotowych, którzy dziś wraz ze swoimi opiekunami oraz dyrektorami szkół zostali zaproszeni do ratusza.
Prezydent Marek Obrębalski pogratulował wyników w nauce i sukcesów. – Myślę, że ta nagroda pomoże wam w starcie w dorosłe życie – powiedział wręczając koperty i dyplomy. Wszystko w obecności sekretarz miasta Agaty Żmijewskiej, której córka Paulina znalazła się wśród nagrodzonych. Był też zastępca prezydenta Zbigniew Szereniuk oraz Waldemar Woźniak, naczelnik wydziału oświaty.
Na liście uhonorowanych, oprócz Pauliny, znaleźli się: Katarzyna Król, Marta Kut i Marek Szajda z ZSO nr 1 im. Żeromskiego oraz Anna Kosińska, Magdalena Szpecht, Dorota Kaczmarek i Dominik Dymitriuk z ZSO nr 2 im. Norwida.
Nagrodzeni podzielili się z prezydentem miasta wizją najbliższej przyszłości. Wszyscy mają już indeksy w kieszeni, ale jeszcze nie wszyscy podjęli decyzję, w której uczelni będą studiowali. – Mam nadzieję, że po studiach tutaj wrócicie – powiedział Marek Obrębalski. Zapytał też, jakie są braki w jeleniogórskim szkolnictwie wyższym. – Przede wszystkim brakuje uczelni humanistycznych – odpowiedziała M. Szpecht. – A Kolegium Karkonoskie? – drążył szef miasta. – Nie ma o nim dobrej opinii – usłyszał.
Jednak zdaniem zastępcy prezydenta Zbigniewa Szereniuka wyjazdy młodzieży na studia w miastach wielkości Jeleniej Góry to zjawisko naturalne. – Absolwenci pragną też wyrwać się z domu i zaznać wolności. Przyciągają ich inne, większe ośrodki akademickie – dopowiedział.
Jadwiga Dąbrowska, dyrektorka II LO im. Norwida, podkreśliła, że uczelnie jeleniogórskie mają swoją klasę i wielu absolwentów właśnie je wybiera. Także ze względów materialnych. – Rodziców nie stać, aby utrzymać dzieci w innym mieście, a na dzień dobry stypendium się nie dostaje. Zresztą miejscowe uczelnie są wybierane przed dobrych i solidnych uczniów, a nie tylko dopuszczających – dodała.
Marek Obrębalski zwierzył się ze swojej przeszłości. Studiował na Akademii Ekonomicznej i jak zaznaczył – na początku studiów – miewał rozmaite dziwne pomysły. Szczegółów jednak nie zdradził. Nie ukrywał jednak, że poczucie wolności studenta wspomina bardzo miło. – Wszystko przed wami: jak tu wrócicie po studiach, to mi opowiecie, jak było – zażartował.
Przy napojach, cukierkach i ciastkach długo rozmawiano o szkole, nauczycielach i czekających obecnych na sali absolwentów nieuniknionych rozstaniach z domem rodzinnym w roku akademickim. Póki co gospodarze spotkania życzyli młodzieży udanych wakacji. Najdłuższych w ich szkolnej karierze. Będą mieli wolne aż do października.