Za litr słodkich owoców trzeba dziś zapłacić co najmniej 10 złotych. Osoby, które sprzedają jagody, nie chcą mówić, skąd one pochodzą. Od jednej z pań, która oferowała owoce runa leśnego, dowiedzieliśmy się, że zbierała je w okolicach Dziwiszowa.
Zainteresowani wiedzą jednak, że prawdziwe jagodowe zagłębie to lasy leżące na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego. Nie zważając na zakaz schodzenia z wytyczonych szlaków, to właśnie tam jagodziarze zapuszczają się najczęściej.
Strażnicy leśni zapowiadają więcej kontroli, choć zdają sobie sprawę, że nie są w stanie wszystkich upilnować. – Za łamanie zakazów i zbiór runa leśnego można zapłacić mandat. Nawet kilkaset złotych – przestrzega KPN.
Najgorsze jest to, że osoby zbierające jagody na sprzedaż używają tak zwanych kombajnów: urządzeń, którymi „czeszą” jagodziny pozbawiając ich owoców, a także niszcząc ściółkę leśną i same rośliny. Przyrodnicy uważają, że właśnie z tego powodu jagód w podgórskich lasach jest coraz mniej.
Zbioru najczęściej podejmują się osoby bezrobotne i starsze. To dla nich spore źródło zarobku. Wprawny zbieracz, za pomocą kombajnu, potrafi „nakosić” kilka litrów owoców dziennie, a jagodowy sezon dopiero się rozpoczął.
W podgórskich lasach są także grzyby. Można je kupić na jeleniogórskich targowiskach. Sprzedawcy oferują kurki (pieprznik jadalny). Cena wygórowana: za mały koszyczek zawierający garstkę grzybów trzeba zapłacić 10 złotych.