- Na miejscu nie zastałem nikogo, ale paliło się w najlepsze. W ognisku były kable, kanistry, śrubokręty, wiele elementów instalacyjnych i metale kolorowe. Zadzwoniłem na policję i usłyszałem, że zaraz ktoś się zjawi.– opowiadał Czytelnik (imię i nazwisko do wiadomości redakcji).
Kiedy mieszkaniec Granicznej czekał na funkcjonariuszy, podeszła do niego para młodych ludzi w wieku około 20 lat. - Mężczyzna zapytał, czy to moje kable. Powiedziałem, że nie, a wtedy on stwierdził: jeśli nie twoje, to moje”, przegarnął kable, otrzepał je z otuliny i poszli z dziewczyną dalej – mówił jeleniogórzanin.
Za chwilę przyjechali policjanci, spisali dane Czytelnika, obiecali sprawą się zająć i skierować służby, które tu posprzątają. Czy to koniec sprawy?
- Na pewno nie! - zapowiada Czytelnik i mówi, że z sąsiadami będą monitorować teren, także z pomocą drona. - Zgody na ten proceder nie ma i nie będzie – podkreślał.
- Ktoś kiedyś powiedział, że kosmos i głupota ludzka nie mają granic. Sprawdziłem w internecie cenniki metali kolorowych. Kilogram miedzi to 14,50 zł, a aluminium 3,50 zł. Według mnie, na wypalaniu elementów złoczyńcy mogli zarobić około 80 zł. Czy warto dla takich pieniędzy podtruwać ludzi i niszczyć środowisko? - pyta Czytelnik.