Trenowałem biegi na orientację, praktycznie do wieku seniora. W wieku 18 lat – tydzień przed Mistrzostwami Polski – miałem kontuzję przywodzicieli. Dowiedziałem się wtedy, że jeden z moich kolegów jest na studium fizjoterapii i spróbowałem to z nim wszystko poskładać. Udało nam się, zdobyłem wtedy wicemistrzostwo Polski i stwierdziłem, że chciałbym to robić... zwłaszcza, że biologia zawsze była moją mocną stroną – powiedział Paweł Zimoń, który jakiś czas później mając do wyboru AWF w Gdańsku lub fizjoterapię w Jeleniej Górze wybrał tę drugą opcję.
Studiując fizjoterapię dalej trenowałem biegi na orientację, z wiekiem uświadamiałem sobie, że już nie będę sportowcem największej klasy i nie utrzymam się z tych biegów oraz lekkiej atletyki, więc poszedłem w trenerkę. W czasie studiów dużo wyjeżdżałem z kadrą wojewódzką młodzików i w wieku 22 lat, po skończeniu studiów licencjackich dostałem propozycję bycia drugim trenerem kadry narodowej młodzieżowców i juniorów w biegach na orientację i tak to już poszło – wspomina P. Zimoń, który następnie współpracował z Marcinem Zontkiem (MMA) i pierwszymi kolarzami. Jak opowiada, pocztą pantoflową w środowisku kolarskim wieść się rozniosła i po tym jak przed Igrzyskami Olimpijskimi w Londynie kontuzji doznała Maja Włoszczowska, nasza multimedalistka największych światowych imprez MTB zdecydowała się na współpracę z Pawłem Zimoniem. - Nasza współpraca miała się zakończyć po rehabilitacji, ale stwierdziliśmy, że warto iść dalej – dodał fizjoterapeuta sportowy pochodzący z Kujawsko-Pomorskiego.
W trakcie swojej kariery Paweł Zimoń współpracował również z klubami piłkarskimi, tj. Górnik Wałbrzych, Karkonosze Jelenia Góra, Odra Opole, Stal Mielec, Olimpia Kowary, czy nawet z reprezentantką Polski Agatą Tarczyńską, która pochodzi z Piechowic. Ostatnio nasz rozmówca ściśle współpracował z saneczkarzami z Jeleniej Góry i Karpacza: Mackiem Kurowskim, Jakubem Kowalewskim i Wojtkiem Chmielewskim, którzy przygotowywali się do Igrzysk w PjongChang,
Zimoń przyznaje, że coraz trudniej stawiać sobie wyżej poprzeczkę, bowiem kiedyś chciał zostać fizjoterapeutą sportowym i dostać zawodowy kontrakt, następnie chciał, aby jego zawodnik zdobył medal olimpijski (udało się Mai Włoszczowskiej w Rio de Janeiro), a po tym chciał „wychować” olimpijczyków. - Udało się to moim autorskim programem z saneczkarzami – opowiada P. Zimoń. - Co teraz? Chciałbym nauczyć się pracować z artystami w sporcie. Dostałem taką szansę w downhillu i enduro – wyznał fizjoterapeuta sportowy.
Gość „Spotkania z pasją” przyznaje również, że w trakcie współpracy z czołowymi sportowcami tworzą się niesamowite więzi. - O tym wiemy tak naprawdę tylko my. Kibice widzą tylko część tego wszystkiego, a my jesteśmy bardzo blisko, spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. Czasem ratujemy im tyłek, a czasem zawalamy i muszą nam to wybaczyć, bo też jesteśmy ludźmi – wyznał P. Zimoń cytując słowa Lance'a Armstronga na pytanie ile jego wkładu jest w żółtej koszulce lidera. - „Mój jest zamek, a reszta należy do mojego zespołu”. Myślę, że tak samo uważa Majka, a do reszty dokłada się cały zespół po cegiełce – powiedział Paweł Zimoń.
W trakcie spotkania słuchacze mogli przekonać się jak ważną rolę spełniają fizjoterapeuci sportowi, czasami muszą być nawet psychologami. - Dotykamy wielu aspektów życia tych ludzi i myślę, że mamy ogromny wpływ na ich życie – stwierdził. W pracy z zawodowcami bywają również chwile zwątpienia, Paweł na rok przed Igrzyskami w Rio powiedział, że ma dość, bo stara się być perfekcjonistą, a nie był w stanie dalej tego ciągnąć na poziomie, który by go satysfakcjonował. - Miałem dziecko w drodze i wiedziałem ile czeka mnie poświęcenia w drodze do Rio, więc zrezygnowałem i trochę odpocząłem. Wróciłem do sportu, ale już w innej ekipie, z innymi oczekiwaniami i problemami – wyznał P. Zimoń.
Kolejne spotkanie z cyklu zaplanowano na 15 marca. Gościem będzie reprezentant Polski (i Jeleniej Góry) na Igrzyskach w Korei, Maciej Kurowski.