Rekordzistką pozostaje, niepracująca od miesiąca w urzędzie, skarbnik Piechowic Agnieszka Gralak-Słonina. W oświadczeniu majątkowym podała, że w 2021 r. dostała aż 250 tys. zł pensji z urzędu. "Bogata" gmina, może sobie pozwolić.
Burmistrzowie: Kowar Elżbieta Zakrzewska, Piechowic Jacek Kubielski, Szklarskiej Poręby Mirosław Graf czy Karpacza Radosław Jęcek dostali po ok. 170 tys. zł. Ich zastępcy - po ok. 120 tys. zł. Tylko parę tysięcy mniej zarobili w 2021 r. sekretarze i skarbnicy. W sumie kilkanaście osób razem prawie 2 mln zł. Oczywiście w tym samym czasie na wiele potrzeb w gminach nie znaleziono pieniędzy. Standard.
Podnieśli władzy hurtem
Ponad roku temu rządzący krajem wszystkim wójtom, burmistrzom i prezydentom podwyższyli pensje. Odpowiednio do wielkości gminy ustalili widełki między 80 a 100 % wynagrodzenia maksymalnego. Tak więc radni nie mogą teraz żadnemu włodarzowi obniżyć pensji, choćby tylko dłubał w nosie. Minimalna pensja wójta w gminach poniżej 15 tys. mieszkańców to teraz min. 14, a max 17 tys. zł. W większych gminach i miastach jest odpowiednio więcej. Przy okazji, a co tam, podniesiono również diety radnym do maksymalnie 4200 zł. Nowe przepisy musiały wejść w życie z mocą wsteczną od połowy 2021 r. i stąd tak duże pensje szefów samorządów.
Zbędni?
Co takiego wyjątkowego robią, jakie mają wyjątkowe zdolności i predyspozycje, że aż tyle pieniędzy im płacimy? Otóż, oprócz znajomości, to raczej przeciętne. Samorządy to samograje, które bez problemu by się obyły bez urzędniczo-wodzowskiej czapki. Tam czarną robotę, praktycznie 99 %, odwalają szeregowi urzędnicy, którzy biurka mają zawalone papierami, a nie władze. Ale cóż, takie mamy przepisy i takie stanowiska trzeba obsadzać. Kilkadziesiąt tysięcy rocznie urzędnika łatwo uzasadnić, ale już prawie 200 tys. zł burmistrza czy ponad 100 tys. zł zastępcy nijak nie da rady obronić.