Prezes tłumaczy, że do tej pory priorytetem było spłacenie długów. W przeciwnym wypadku fabrykę trzeba byłoby zamknąć.
- Jedyną alternatywą dla restrukturyzacji firmy była jej likwidacja, której od półtora roku udaje się nam uniknąć – mówi Rafał Czupryński. Według niego poprzednicy fatalnie zarządzali zakładem, a skutki tego są odczuwalne do dzisiejszego dnia.
Takie argumenty nie przekonują jednak pracowników, bo wielu z nich zwyczajnie nie ma za co żyć. W najgorszej sytuacji są osoby, będące jedynymi żywicielami rodziny. O oszczędnościach też nie ma mowy, bo pensje wystarczają na pokrycie bieżących wydatków. Niewykluczone, że w fabryce rozpocznie się strajk.
- Obecnie w zakładzie trwa spór zbiorowy. Wiele osób straciło cierpliwość, w związku z tym, że od dłuższego czasu nie otrzymywali wypłaty. Trwają również przygotowania do poinformowania prokuratury o złamaniu przepisów, wynikających z ustawy, przez pracodawcę. Powinien on spisać protokół rozbieżności i zatrudnić mediatora. Nie uczynił tego, dlatego też musimy podjąć dalsze działania – mówi Franciszek Kopeć, przewodniczący Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”.
Rafał Czupryński podkreśla, że udało się spłacić 75% długów, a teraz istotne będzie pozyskanie kapitału obrotowego. Pensje mają być sukcesywnie wypłacane.
Szef lokalnej Solidarności ostrzega tymczasem, że jeżeli osoby, uczestniczące obecnie w sporze zbiorowym w jakikolwiek sposób będą szykanowane przez pracodawcę, to do zakładu przyjedzie znacznie więcej związkowców. Niewykluczone, że w działania zostaną włączeni również górnicy.