Jak jesteśmy przy rekordach to zacznijmy na rozgrzewkę jednak od naszych biało-czerwonych "Orłów". Podczas inauguracyjnego starcia w ramach eliminacji do Mistrzostw Europy 2024 przegraliśmy na wyjeździe z Czechami 1:3. Sam wynik może i nie szokuje, ale przebieg spotkania już trochę tak. Czesi pierwszego gola strzelili już w 26. sekundzie meczu (Ladislav Krejci). To absolutny rekord jeśli chodzi o tempo stracenia gola przez piłkarską reprezentację Polski.
Do tego momentu biało-czerwoni najszybciej stracili gola w 30. sekundzie pojedynku. Był to 1930 rok i starcie przeciwko Czechosłowacji. W 2007 roku też było "nieźle" i znów sprawa dotyczyła naszych południowych sąsiadów, ale tym razem Słowaków. Martin Jakubko trafił do sieci w 34. sekundzie.
Jakby tego było mało w 129. sekundzie meczu z Czechami przegrywaliśmy w marcu tego roku już 0:2, kiedy to do naszej sieci piłkę skierował Tomáš Čvančara - a to kolejny mało chlubny rekord...
Na kolejne rekordy i kolejne kompromitacje nie musieliśmy czekać długo. 20 czerwca tego roku zaliczyliśmy największą klęskę w historii przegrywając z najniżej jak dotąd sklasyfikowaną drużyną w rankingu FIFA. Mimo prowadzenia do przerwy 2:0, ulegliśmy ostatecznie rywalom 2:3. Mołdawia była dopiero 171. drużyną świata w rankingu FIFA. Poprzednie rekordy to porażki z Armenią (128. lokata), Litwą (99. miejsce) i Łotwą (97. pozycja).
Dodajmy do tego niedzielną porażkę 0:2 z Albanią, która jest naszym trzecim potknięciem jeśli chodzi o eliminacje do najbliższego Euro. Już teraz jest pewne, że to nasze najgorsze eliminacje od 10 lat. Wtedy to pod wodzą trenera Waldemara Fornalika zajęliśmy czwarte miejsce w stawce sześciu drużyn podczas turnieju eliminacyjnego do Mistrzostw Świata 2014 (3 wygrane, 4 remisy i 3 porażki). Patrząc jednak na tamtych rywali, nie sposób odnieść wrażenia, że były to zespoły z wyższej półki - Anglia, Ukraina i Czarnogóra (obecnie: Albania, Czechy i Mołdawia).
W poniedziałek, 11 września mieliśmy z kolei 96. rocznicę rekordu najwyższej, piłkarskiej klasy rozgrywkowej w naszym kraju. Sprawa dotyczy najwyższej liczby strzelonych goli w meczu i jednocześnie najwyższego zwycięstwa w historii polskich rozgrywek ligowych na szczycie. W 1927 roku Wisła Kraków pokonała na własnym terenie Toruński Klub Sportowy aż 15:0. Dodajmy jednak, że torunianie przyjechali do Krakowa jedynie w 10-osobowym zestawieniu.