Pomysłodawcom drezynowych podróży udało się oczyścić i częściowo wyremontować torowisko w okolicach karpackiego dworca. Oficjalne otwarcie Karkonoskich Drezyn Ręcznych odbędzie się 1 lipca.
Jednak na ożywienie pozostałej części malowniczego kolejowego traktu nie ma nadziei. Wystarczy zobaczyć, w jakim stanie jest – jeszcze 10 lat temu czysty i zadbany – dworzec w Mysłakowicach, którego najstarsze zabudowania liczą ponad sto lat.
– Wszystko się sypie. Przejście podziemne jest zaniedbane i zalane nieczystościami. Fetor i brud – określają turyści, którzy przez przypadek zatrzymują się na ziejącym pustką obiekcie. Zardzewiałe tory oraz inne urządzenia. Zapuszczona stacja. Wszystko własność Polskich Kolei Państwowych, o którą właściciel nie dba.
I okazja dla złomiarzy. Zdarzyło się, że ukradli już kilka szyn, śruby i inne elementy kolejowej infrastruktury. Straż Ochrony Kolei w Wałbrzychu wystąpiła z wnioskiem, aby takich przestępców karać tak, jak potencjalnych sprawców wypadków drogowych.
W Jeleniogórskiem jeszcze takiego wniosku nie było. A złodzieje metalu tylko się czają, aby okradać linie, na których zawieszono połączenia.
Linia kolejowa z Mysłakowic do Karpacza została otwarta 1 lipca 1895. Do miasta pod Śnieżką docierały pociągi pośpieszne z Berlina i Amsterdamu. Linia została zelektryfikowana w 1934.
Ostatni regularny pociąg relacji Jelenia Góra – Karpacz wyjechał w kwietniu 2000 roku. Później połączenia zawieszono. Tylko dwa razy po torowisku sunął pociąg turystyczny dla spragnionych pięknych widoków Niemców i Anglików. Sami wynajęli skład, aby przejechać się po tej legendarnej już linii, która należy do jednej z najwyżej położonych w Polsce.