Nie tylko sklepy z zabawkami są oblężone przez klientów, którzy swoim córkom i synom chcą sprawić niespodziankę na 1 czerwca. Rodzice trafiają do sklepów z komputerami.
– Hitem w tym roku są iPody oraz odtwarzacze mp3 – usłyszeliśmy w jednej z placówek. Kosztują nie mało, ale chętnych nie brakuje – powiedziała nam sprzedawczyni.
Na szczęście fasolki, które po namoczeniu w wodzie zamieniają się w zwierzątka, zostały wycofane ze sprzedaży. Zbyt duże było ryzyko narażenia na szwank zdrowia dzieci.
W sklepie zoologicznym „Ara” przed Dniem Dziecka klientów nie brakuje.
– Najczęściej sprzedajemy chomiki i papużki, choć nie brakuje też amatorów szczurów i królików – mówią sprzedawcy.
Gwarantują, że zwierzęta są zdrowe i przebadane przez weterynarza. Reklamacje dotyczące „jakości produktu” ostatnio się nie zdarzały. W modzie są też małe psy i koty.
Miłośnicy zwierząt napominają, aby nie kupować żywych prezentów pochopnie. – Trzeba uświadomić dziecku obowiązki, jakie wynikają z posiadania stworzenia w domu. Inaczej podarunek szybko mu się znudzi – mówi Eugeniusz Ragiel, kierownik schroniska dla małych zwierząt.
Placówka co roku musi zająć się opuszczonymi w takich sytuacjach czworonogami.
Każdy, kto kupi zabawkę, która okaże się bublem, ma prawo do reklamacji. W przypadku kłopotu z jej przeprowadzeniem, pomoże Jadwiga Reder-Sadowska, miejska rzeczniczka praw konsumenta.
– Najwięcej do życzenia pozostawia jakość sprzedawanych produktów. Kupujący dzieciom prezenty skarżą się na lalki, którym szybko odpadają rączki, samochodziki z psującymi się kołami – mówi pani rzecznik.
Takie usterki to jeszcze pestka. Gorzej, jak ktoś kupi tani rower, który na trasie się zepsuje. A takimi właśnie pojazdami kuszą hipermarkety.
– Za dobry rower z właściwym osprzętem trzeba zapłacić co najmniej 500 zł. Tańsze produkty to pułapka – przekonują specjaliści w sklepie rowerowym przy ulicy Kopernika.
– Nie ma coś się oszukiwać, że jednoślad za 100 złotych lub deskorolka za 30 złotych są dobrej jakości. Lepiej wydać więcej raz w roku i kupić dziecku porządny prezent, niż częściej kusić się na taniznę i buble – twierdzi Jadwiga Reder-Sadowska.