Publiczność została przeniesiona w morski świat króla mórz Trytona, ojca syrenki o imieniu Ariel. Barwy utrzymane w tonacji niebiesko-fioletowej oraz przesłony zastosowane do inscenizacji podwodnego świata tworzyły doskonałe tło dla lalek-syren pływających zwinnie niczym delfiny w wodzie. Jedne marionetki zawieszone były na sznurkach, inne podwieszone i „sterowane” z dołu. Błyskawiczna zmiana dekoracji odsyłała widzów do kolejnych scen, m.in. na statek księcia miotany burzowymi falami czy też na brzeg, widziany przez Ariel po raz pierwszy. Było dużo muzyki, tańca i śpiewu.
- Już drugi raz byłam na tym przedstawieniu, bo bardzo mi się podoba. Ciekawe są marionetki, które grają zamiast aktorów, jak w innych teatrach. Ruszają się jak żywe i mówią ludzkim głosem – mówiła Łucja Kusińska z Wrocławia.
- Teatr jest fajniejszy niż kino, bo tu cała akcja dzieje się na żywo i nigdy nie wiadomo do końca, co się wydarzy – dodała Natalia Kusińka. - Chcieliśmy zobaczyć, jak wygląda spektakl grany lalkami i zwiedzić Zdrojowy Teatr Animacji po remoncie. To jest też urozmaicenie dla dzieci podczas ferii i większy kontakt ze sztuką – stwierdziła Grażyna Kusińska, babcia dziewczynek. - Często przychodzimy na przedstawienia do teatru, bo są ciekawsze niż bajki w telewizji – mówił Krystian Łyzoń z Jeleniej Góry. - Przyjechałam do babi na ferie i przyszłam z nią na „Małą syrenkę”. Dobrze, że cała historia zakończyła się szczęśliwie – powiedziała Marcela Salwa z Chrośnicy.
Adaptacją i reżyserią „Małej syrenki” zajął się Bogdan Nauka, scenografią - Iwona Makowska, muzykę stworzył Agim Dżeljilji, teksty piosenek napisał Tadeusz Siwek, aranżacją i przygotowaniem wokalnym zajął acek Szreniawa.
Obsada: Dorota Fluder, Dorota Korczycka – Bąblińska, Lidia Lisowicz, Katarzyna Morawska, Tadeusz Ksiądzyna, Radosław Biniek, Sylwester Kuper, Jacek Maksimowicz oraz Sławomir Mozolewski.