Jak on tam wlazł? – zastanawiali się wczoraj pracownicy hotelu Caspar, którzy po południu zauważyli, że pokrywie studzienki kanalizacyjnej jest ptak.
Załogę hotelu poinformował o żywym znalezisku przypadkowy przechodzień. Próbowano podnieść pokrywę, ale bez pomocy pogotowia wodociągowego nie było to możliwe. Kawka, choć bardzo chciała odlecieć ku pobliskim drzewom, nie bała się ludzi. Jadła z rąk i nie wyglądała na zestresowaną. Ale – kiedy pracownicy „Wodnika” uchylili właz do studzienki, ptak w mgnieniu oka odleciał w siną dal.