- Tutaj ciągle coś się dzieje, to niebezpieczny zakręt a jeszcze tacy idioci jak ten z granatowego samochodu, który zaparkował trzy metry od skrzyżowania. Chłopaki chcieli uniknąć zderzenia z nim i nie wyrobili zakrętu. Inna sprawa, że gdyby jechali te 30 km/h jak mówią, to nie rozbiliby płotu a auto nie miałoby urwanych półosiek – mówił mieszkaniec domu przed którym rozbiła się „renówka”.
Na pomoc przy ściąganiu renaulta z płotu przybiegli strażacy, którzy w pobliskiej kamienicy ugasili właśnie ogień w budynku gospodarczym. Po udanej akcji drogowej wrócili do swojej pracy.
Czy powodem była nadmierna szybkość, czy może chłopaki próbowali „drifta” i nie opanowali samochodu raczej nie powiedzą. Na pewno przeszkodą był samochód zaparkowany na samym skrzyżowaniu. Jego właściciel może się cieszyć, że renault trafił w płot, a nie w jego bagażnik.