Jelenia Góra: Pokręcona sprawiedliwość
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławska
Właściciel, który po powrocie do Jeleniej Góry nie zastał na miejscu swojego fiata, dowiedział się, że pojazd został zabrany na parking przy Miejskim Zakładzie Komunikacyjnym. Pojazd zniszczyli wandale: miał wybite szyby, urwaną kierownicę i wyrwane drzwi.
Mężczyzna ma pretensje do Straży Miejskiej, że nie powiadomiła go o odstawieniu pojazdu na parking. Auto, ponieważ stało na placu ponad pół roku, przeszło na własność Skarbu Państwa, ale właściciel nie został zwolniony od pokrycia kosztów postoju. Musi zapłacić ponad dwa tysiące złotych.
Zainteresowany deklaruje, że nie zapłaci ani złotówki i będzie się odwoływał od sądowego wyroku. – Nie ja zniszczyłem samochód, nie ja go odholowałem na parking – powiedział.
Rzecznik straży Grzegorz Rybarczyk tłumaczy, że stróże miasta mogą, ale nie muszą powiadamiać właścicieli o tym, że ich auto jest odstawiane na parking. Jeśli da się ustalić, do kogo należy pojazd, to przekazywana jest taka informacja, ale trudno to uczynić podczas nocnych interwencji.
W opisywanym przypadku SM twierdzi, że nazajutrz po odholowaniu auta, udało się ustalić nazwisko właściciela fiata i powiadomiono jego córkę. Zdaniem Rybarczyka miała się skontaktować z ojcem, ale nie udało jej się dodzwonić.
Strażnicy zaznaczają, że już nie podejmują się takich interwencji, ponieważ zmieniły się przepisy. Teraz SM może tylko zostawić na pojeździe zagrażającym płynności ruchu zawiadomienie dla właściciela, aby przestawił auto w inne miejsce.
Bohater artykułu jest jednak zbulwersowany całą sytuacją. Nie dość, że został poszkodowany, to jeszcze zrobiono z niego ofiarę – konkluduje dziennik.