Sobotni mecz przebiegał bez historii, zespół jeleniogórski zagrał w zaledwie ośmioosobowym
składzie na wyjeździe z WKK Wrocław. Lider rozgrywek kadetek postawił bardzo trudne warunki i nasz zespół przegrał bardzo wysoko, aż 34:82. Od pierwszych minut nasz zespół zaprezentował się słabo, nie mniej jednak podjął walkę ze starszymi i mocniejszymi fizycznie
rywalkami.
WKK Wrocław - MKS MOS Karkonosze 82:34 (17:6, 20:4, 15:14, 30:10)
Punkty: Kwietoń 12, Bogacz 6, Polowczyk 6, Stefańczyk 5, Szczepańska 4, Kryszpin 1, Chyczewska, Korwin-Piotrowska
Dużo lepiej powiodło się tym samym zawodniczkom w niedzielne przedpołudnie. Wzmocnione chorą Natalią Kobus, a także trzema zawodniczkami minikoszykówki zawodniczki Karkonoszy pewnie wygrały w Boguszowie-Gorce z tamtejszym Mniszkiem. Pierwsza kwarta zapowiedziała obiecujące i wysokie zwycięstwo, jednak nasze zawodniczki grały zbyt indywidualnie. Druga kwarta to nadal zbyt indywidualna gra, a przy tym gorsza obrona i po pierwszej połowie zamiast spokojnego prowadzenia mieliśmy nerwówkę. W przerwie po bardzo ostrych reprymendach na parkiet wyszedł zespół, który grał zupełnie odmienny basket. Zawodniczki widziały się na boisku, pomagały sobie w obronie, przestały niepotrzebnie faulować. Pozwoliło to na uzyskanie wysokiej przewagi i odniesienie pewnego zwycięstwa.
- Chciałbym pochwalić mój zespół za zaangażowanie w całym meczu, a także realizację założeń, ale tylko w drugiej połowie. W moim zespole nie ma bohaterek indywidualnych.
Bohaterem jest zespół, który jest w stanie po raz kolejny podnieść się w trakcie meczu – powiedział Marcin Markowicz.
UKS Mniszek Boguszów-Gorce - MKS MOS Karkonosze 59:97 (11:21, 21:19,
16:25, 11:32)
Punkty: Stefańczyk 22, Bogacz 21, Kobus 15, Kryszpin 12, Kwietoń 8, Szczepańska 6, Polowczyk 6, Korwin-Piotrowska 5, Kuczaj 2, Chyczewska, Machacz, Suchowierzch