Pisze o tym Polska Gazeta Wrocławska. Radni przypuszczają, że mogło dojść do defraudacji pieniędzy przekazanych przez Lions Club International. Zachowały się tylko nieliczne faktury, z których wynika, że za część pieniędzy przeznaczonych dla powodzian kupiono… satynowe szlafroki.
– Kiedy Lions Club zorientował się, że urzędnicy za podarowane pieniądze kupują takie rzeczy, postanowił sam kupować i przekazywać dary poszkodowanym – pisze PGR.
Dziś wiadomo, że ze wszystkich pieniędzy otrzymanych przez miasto wspierano także instytucje, które nie ucierpiały podczas powodzi. Gmina nie rozliczyła się z tych środków, część nawet zwróciła, bo ich nie wydała – czytamy w dzienniku.
Władze Piechowic z 2006 roku nie mają sobie nic do zarzucenia i wyrażają gotowość złożenia zeznań przed prokuratorem, jeśli dostaną wezwanie.
Pieniądze z darów nie wpłynęły na konto piechowickiego magistratu. Co się z nimi stało? Wyjaśni prokuratorskie śledztwo.