Na początku pochodu jechały dwie strojne bryczki. Jeden z zaprzęgów powoził Rafał Parkitny, członek rodziny koniarzy, organizatorów imprezy. Wszyscy uczestnicy zadbali o to, żeby konie prezentowały się wyjątkowo okazale. Wierzchowce były więc lśniące i pięknie wyczesane.
Gonitwa za lisem odbyła się na łące za ujeżdżalnią. Zawodnicy musieli złapać lisią kitę przyczepioną do lewego ramienia uciekającego jeźdźca. Udało się tego dokonać Samancie Maląg, która jeździectwo uprawia od dzieciństwo. W Hubertusie zwyciężyła drugi raz, ale skromnie mówiła, że to głównie zasługa jej konia.
Przeprowadzono także zawody dla młodych koniarzy. Wśród dzieci najlepszym w łapaniu lisa okazał się Maksymilian Parkitny. Tradycyjnie w dzień św. Huberta odbywa się także ognisko dla jeźdźców i wspólna biesiada.