– Wyliczyliśmy, że przez godzinę przejeżdża dziewięć potężnych tirów z ciężkim ładunkiem. Każdy waży około 30 ton – mówi jeden z mieszkańców Kaczorowa, przez który od jakiegoś czasu przejeżdżają kawalkady ciężkich pojazdów.
Ładunek to wapień pozyskany z okolicznych zakładów w Wojcieszowie.
Taki transport, zdaniem mieszkańców, to zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi i zabudowań.
– Wszystko się od tego trzęsie, kurzu cała masa, a po miejscowości chodzą przecież dzieci i o wypadek nietrudno – mówią.
Tiry jeżdżą przez wąską drogę w Kaczorowie w kierunku Jeleniej Góry. Utrudniają też ruch na trasie do Bolkowa. Zdaniem mieszkańców miejscowości lepszym rozwiązaniem jest przewóz ładunku koleją na bocznicę do Marciszowa, a nie do stacji przeładunkowej w Jeleniej Górze przy ul. Wincetego Pola.
– Przecież istnieje linia Marciszów – Jerzmanice. Co prawda ruchu osobowego od dawna już nie ma, ale towarowe pociągi z urobkiem mogłyby jeździć. To transport tańszy i mniej uciążliwy dla komunikacji – argumentuje nasz rozmówca.
Kłopotem jest nie tylko brakujący – najpewniej ukradziony – fragment torowiska (około półkilometrowy odcinek), lecz także brak pieniędzy na remont ze strony spółki PKP Cargo, zajmującej się transportem kolejowym.
Na remont linii nie ma środków także w kasach samorządu lokalnego, choć marzeniem wójta Marciszowa Stefana Zawieruchy jest ponowne uruchomienie linii do Jerzmanic.
Brak zainteresowania tą linią dał także do zrozumienia wrocławski urząd wojewódzki.
Tak oto tiry pozostają w sumie szkodliwym, ale jedynym środkiem transportu. Inne rozwiązania nie wchodzą na razie w grę. Jedynym światełkiem w tunelu są prowadzone prace przy budowie dodatkowych pasów ruchu na drodze „bolkowskiej” z Jeleniej Góry do Wrocławia. Dzięki nim samochody mają jeździć tą trasą płynniej, a tiry nie będą blokowały przejazdu.