Misiu jest obecnie najstarszym psem w schronisku. Ma ponad 10 lat, a jego wieku nic nie jest już w stanie ukryć. To pies w typie owczarka niemieckiego o posiwiałym pyszczku i spokojnych, wyważonych ruchach. Nie jest łatwo być w schronisku seniorem. Misiu jest właściwie całkowicie wyrzucony poza nawias schroniskowego życia. Nikt nie bierze pod uwagę jego ewentualnej adopcji, nikt nie wykazuje zainteresowania. Misiu zdaje się wyczuwać odrzucenie, już dawno wyzbył się nadziei. Niestety to odbiło się bardzo szybko na jego zdrowiu. Gdy przestał o siebie walczyć, jego stan się pogorszył. Zapadł się w sobie, nie wykazywał nawet minimalnej aktywności, nie chciał już nic. Inne psy natychmiast wyczuły zmianę jego nastroju i choć wcześniej Misiu żył z kolegami w boksie w dobrej komitywie, zaczęły traktować go bez respektu. Doszło do tego, że trzeba było przenieść go do pojedynczego boksu, by zapewnić mu spokój i bezpieczeństwo. Znając już zagrożenie jakie niesie ze sobą pozostawienie Misia w samotności dokładamy większych starań, by nie czuł się pominięty. I stwierdzam z wielkim przekonaniem, że jest to pies, któremu do szczęścia potrzeba naprawdę niewiele: odrobiny uwagi, minimalnej aktywności w postaci krótkich spacerów, kilku ciepłych słów i pogłaskania po posiwiałej główce. To tchnęło w niego nową energię. Misiu powolutku zaczyna wierzyć na nowo i co najbardziej istotne oddaje po wielokroć to, co otrzyma od człowieka. Jest ogromnie wdzięczny za te chwile poświęcone tylko jemu. To trudne. Musimy wierzyć niestety także za Misia, że będzie mu dane przeżyć tę zimę i to nie w schronisku lecz w domu, gdzie otrzyma wszystko co najlepsze.
Freddi ma około 6 lat. To duży mieszaniec o krótkiej, czarnej sierści i umaszczonych na brązowo łapkach. I choć jego postura jest znaczna, to we Ferddim nie ma ani odrobiny dominacji czy choćby wybujałej pewności siebie. Freddi to nieśmiały i mocno już doświadczony przez los pies. Ubolewam bardzo, że nie udało nam się jeszcze przywrócić radości w jego oczach, ciągle dostrzegam w nim wiele lęków i smutek, który pozostał w jego sercu. Powodem do radości może być jednak fakt, że udało nam się wyrwać go z zaklętego kręgu jego złych wspomnień. Freddi otworzył się na człowieka, potrafi już współpracować i angażować się w różne działania. Wcześniej był bardzo mocno wyobcowany, nie potrafił się koncentrować i współdziałać. Jest łagodnym i bardzo posłusznym psem. Mocno przeżywa każdą nowość w swoim życiu, podchodzi do wszystkiego z wielkimi emocjami. Ale są to odczucia pozytywne, które budują go na nowo. I tak jak zawsze w takich wypadkach tylko stopniowe działania mogą przynieść wymierny efekt. Myślę, że tutaj w schronisku, zrobiliśmy jednak dla niego wszystko, co w danej sytuacji jest możliwe i dostępne. Freddi jest już gotowy, by osiągnąć kolejny etap w życiu, poznać i doświadczyć życia w rodzinie. To byłoby dla niego najlepsze rozwiązanie, które jest jedyną szansą na przywrócenie mu całkowitej radości życia.
Moris to śliczny białasek o mięciutkiej sierści i zniewalającym, uśmiechniętym pyszczku. Pisze o nim Maja Wieczorska z Fundacji Północniaki: Przy pierwszym spotkaniu jest bardzo niepewny i przestraszony. Przy bliższym poznaniu lgnie do głaskania, przytulania i radośnie macha ogonkiem na widok smyczy. Nie ma w nim cienia agresji. Życie Morisa bardzo doświadczyło, zaznał bezdomności i porzucenia. Czy los się do niego uśmiechnie? To mały radosny psiaczek, który na pewno poprawi humor i wywoła uśmiech u każdego człowieka, który się nim zainteresuje i zechce adoptować. Na swoją jedyną szansę i ciepły kąt przed zbliżającą się zimą czeka w schroniskowym boksie z nadzieją, że ktoś go zauważy.