– Rajd zaczął się bardzo dziwnie, od przesunięcia naszej załogi Gulf Rally Team z osiemnastej pozycji startowej na koniec stawki. Powodem był numer VIN, który nie był Europejski tylko z USA. Jak wiemy numer ma największy wpływ na osiągi samochodu - tak samo jak szóstki w numerze rejestracyjnym. Organizator tłumaczył to przepisami RME. Jednak w świetle tych samych przepisów przeniósł inną załogę z końca stawki na nasze miejsce. Nie zważał też na przepis mówiący o umożliwieniu równej walki. Bo to nie jest równa walka na szutrowej nawierzchni, gdy pomiędzy konkurentami przejedzie około 20 samochodów z napędem na przednią oś. Mimo wszystko nie poddawaliśmy się. Jechaliśmy swoje, notując jak na warunki panujące na drodze kilka dobrych czasów. Oczywiście nie obyło się bez przygód, złapaliśmy kapcia, a wymiana koła na grząskim terenie trwała 7 minut. Później problemy z hamulcami, a właściwie z ich brakiem, kilka wycieczek poza drogę mocno dekoncentrowało. Fajnie jechało mi się z Włochem, super dyktował, podjął dobrą decyzje o wymianie koła na odcinku. Powtarzał że rajd jest długi i wszystko może się zdarzyć. Miał racje, bo konkurencja też miała problemy. Zawody udało się zakończyć na drugim miejscu w grupie N. Wynik dedykujemy firmom Gulf OIL, Olpol Olsztyn, RM Motors, AutoAuto.pl, EMD – wyznaje Marcin Abramowski.
– Piękne trasy i wspaniały doping kibiców, których nie było tak wielu jak w poprzednich latach. Dobra praca biura rajdu, to jedyne rzeczy, które mogę komplementować. Reszta, gorzej jak w trzeciej lidze biorąc za przykład Rajd Kormoran, na którym była wspaniała atmosfera, prezentacja zawodników. Jedyne gdzie się czuło, że rajd jest wyższej rangi to wszechobecne bramki, gdzie sprawdzano bilety. Począwszy od ceremonii startu, na której pan komentator chyba nie bardzo mógł się przestawić z F1 na rajdy, poprzez ustawienie na liście startowej. Zabezpieczenie odcinków, na których często można było spotkać chodzących ludzi, tekturowe postacie reklamujące jednego z zawodników. Przez to też złapaliśmy kapcia i odnotowaliśmy dużą stratę, ale taki jest sport i nie zawsze jest dobrze. Mimo tego namawiałem do utrzymania tempa i to się opłaciło. Zajęliśmy drugie miejsce w N4, mimo to przyjeżdżając na metę nie dostaliśmy pucharów. A pan z F1, który komentował powiedział. że jesteśmy z Warmii i jakoś zapomniał podać naszej pozycji. Być może dlatego że spieszył się na konferencję prasową. Nikt nie podszedł, nie podał ręki i nie powiedział fajnie Was widzieć na mecie. Wiem, że wielu nie spodoba się to co powiedziałem, ale mam dosyć robienia dobrej miny do złej gry – komentuje Łukasz Włoch.