Dziś niemal całą powierzchnię Rynku zajęli uczestnicy kolejnej Giełdy Kolekcjonerskiej zorganizowanej przez Muzeum Karkonoskie. Po raz pierwszy impreza odbywa się w centrum miasta, a nie – jak do tej pory – w ogrodach muzealnych. Opustoszały zwykle o tej porze plac Ratuszowy odżył w jarmarkowych klimatach.
Jak to na pchlim targu bywa, można kupić prawie wszystko. Głównie antyki, ale nie tylko. Było sporo kolekcji, na przykład, płyt gramofonowych. Na straganach ustawiono także mnóstwo przedmiotów dekoracyjnych. Popularne były mosiężne odlewy rozmaitych zwierząt, świeczniki, kandelabry i inne tego typu akcesoria. Jak zwykle bogatą ofertę zaprezentowali zbieracze pocztówek.
Interesy jednak kwitły słabo. – Małe zainteresowanie, to już ludzi nie kręci – kiwał głową Waldemar Wydmuch, nestor fotografików jeleniogórskich, który wystawił pokaźną kolekcję aparatów fotograficznych (oczywiście analogowych). Na brak klientów utyskiwał też jeleniogórski kolekcjoner Władysław Stasieńko. Zdaniem wielu impreza nie została odpowiednio wypromowana. – Mówiono, że będzie to giełda kolekcjonerów pocztówek, a okazał się to całkiem pokaźny jarmark staroci – zauważyło dwóch panów.
Mimo tych niedogodności humory dopisywały. – Piękna impreza – pochwalił Arkadiusz Włodarski. Zbigniew Janc, znany wśród kolekcjonerów jako Benio, zaproponował, aby podobny targ odbywał się w Rynku w każdą niedzielę. Wśród odwiedzających był prezydent miasta Marek Obrębalski, któremu ten pomysł bardzo się spodobał. – Organizatorzy powinni wystąpić do urzędu z wnioskiem o przeprowadzenie takiej imprezy. Wtedy po prostu wpiszemy ją do kalendarza. To na pewno będzie duża atrakcja dla turystów i nie tylko – powiedział M. Obrębalski.
Warto dodać, że Jelenia Góra jest jednym z nielicznych dużych dolnośląskich miast, które nie mają niedzielnej giełdy staroci w centrum miasta. Tymczasem do właśnie w naszym mieście narodziła się idea jarmarków, a wrześniowy Jarmark Staroci i Osobliwości znany jest w całej Polsce.
Póki co amatorzy przedmiotów z duszą mają do wyboru jedynie giełdę cieplicką, gdzie warunki są kiepskie. Jeśli pomysł chwyci, kolejne spotkanie kolekcjonerów zawładnie Rynkiem już za miesiąc.