- Widzimy ten boom turystyczny na Karkonosze. To wynika z wielu powodów: sytuacji geopolitycznej na świecie, ale również z tego, że Karkonosze stają się coraz bardziej atrakcyjne, szlaki są dobrze przygotowane, wyremontowane, oznakowane. Są też łatwo dostępne przy dobrej pogodzie – podkreślił dyrektor Karkonoskiego Parku Narodowego.
Władze parku już w ubiegłym roku odnotowały wzrost liczby turystów i zakładają, że jeśli jesień będzie piękna, spodziewają się również wielu turystów, zwłaszcza w weekendy. - W ubiegłym roku sezon nie zakończył się w październiku. Trwał cały listopad do połowy grudnia. Są takie weekendy w grudniu, że mamy porównywalną liczbę turystów do lipca i sierpnia – zaznaczył Andrzej Raj, który spodziewa się, że „pęknie” liczba 2,5 miliona turystów w 2016 roku. - To ma swoje plusy i minusy. Bywa tak, że na Śnieżce jest 10 tysięcy ludzi dziennie, w związku z tym komfort wędrowania przy takim tłumie spada, ale nie jest takich dni bardzo dużo – mówił szef parku.
Coraz więcej turystów wybiera alternatywne szlaki, mniej popularne, niekiedy trudniejsze, ale mają większy komfort wędrowania. Władze KPN nie przymierzają się aktualnie do wprowadzenia limitów na szlakach. - Na razie nie mówimy o tym. W przypadku Karkonoszy byłoby to bardzo trudne do realizacji. Karkonosze to nie Tatry, które mają kilka dolin i ruch wejściowy do parku jest mocno skanalizowany. Natomiast u nas tych wejść jest kilkadziesiąt – z polskiej i czeskiej strony. Musimy wszystko robić, żeby turystów zatrzymać na szlaku – deklarował Andrzej Raj.