Robert Czepielewski: Pierwsze prozaiczne pytanie: dlaczego „Mąż i żona”? Wydaje się, że ta sztuka zgrana jest już na wszystkie możliwe sposoby...
Wiesław Cichy: A dlaczego nie? Od kiedy istnieje teatr już wszystko było, nie ma takiego czaru i konwencji, której byśmy nie przerobili. Ale ponieważ żyjemy w takim czasie w Polsce, przy tzw. zmianie jakiejś tam, to uważam, że trzeba wystawiać sztuki o miłości i hipokryzji a „Mąż i żona jest właśnie o miłości i hipokryzji.
R.CZ: Dla pana ten utwór to nadal komedia czy już rodzaj ciężkiej satyry?
W.C.: Trudno o jednoznaczną odpowiedź. W tej sztuce każda postać jest dramatyczna, każdy nałożył sobie pewien kaganiec hipokryzji. Jednak ostatecznie Fredro napisał sztukę w formie komedii.
R.CZ: Jakimi kryteriami kierował się pan w doborze obsady do tej sztuki?
W.C: Przyjeżdżałem i oglądałem przedstawienia. Po prostu. Wiedziałem na pewno, że kamerdynerem musi być kobieta i że Marta Kędziora ma zagrać Justysię. Dobierałem aktorów do postaci.
R.CZ: Jak doszło do wystawienia Fredry w Jeleniej Górze?
W.C : Pierwotnie Męża i żonę” chciałem wystawić w teatrze, w którym pracuję. Niestety pomysł upadł. Nie chcę mówić z jakich powodów, kto chce niech się domyśla. Rok temu zgłosiłem pomysł wystawienia sztuki panu dyrektorowi Jędrzejasowi, który zgodził się i dlatego dzisiaj możemy rozmawiać na próbie.
R.CZ: Czym zaskoczy pan jeleniogórską publiczność?
W.C: Nie wiem, czy w Jeleniej Górze można widza czymś zaskoczyć. Jak już powiedziałem, w teatrze wszystko już było. Może zaskoczę tym, że nagle się okaże, że Fredro jest bardzo współczesnym pisarzem.
R.CZ: Dziękuję za rozmowę
W.C : Dziękuję i korzystając z okazji pragnę zaprosić jeleniogórzan na sztukę „Mąż i żona” - premiera już 1 lipca.
Warto dodać, że w przedstawieniu występują: Iwona Lach, Marta Kędziora, Anna Ludwicka-Mania, Tadeusz Wnuk i Jacek Grondowy.