Tak przynajmniej wynika z zapowiedzi. Widz niekoniecznie o tym się dowie. Aktorzy wypowiadają swoje kwestie mało zrozumiale, akcja opiera się na symbolach i wydarzeniach w lot łapanych w Niemczech, ale kto u nas skojarzy grupę terorystów Bader-Mainhof?
Długie kwestie wypowiadane przez jednego z aktorów po angielsku też nie ułatwiają odbioru. Mocne strony spektaklu to czytelna scenografia, doskonałe stroje i dynamiczna gra aktorów, którzy świetnie odtwarzają postaci z lat 60. i 70., jakie zaludniały również polskie ulice.
Dziełem reżysera Krzysztofa Minkowskiego, który w Polsce reżyseruje po raz pierwszy, ktoś kto chciałby śledzić bieg akcji i rozumieć kolejność scen, mocno się rozczaruje. To nowoczesny teatr, który trafia w gusta młodych widzów, ale mniej w oczekiwania dorosłej widowni, przyzwyczajonej do bardziej tradycyjnego teatru.
Słyszałem w kuluarach porównanie tej sztuki do „Testosteronu” triumfującego w Jeleniej Górze od kilku lat. Ale to widzowie pokażą, co myślą o tej sztuce kupując bilety.