Szeroko pisze o tym Polska Gazeta Wrocławska. Proporcje składników, z których przygotowuje się mieszkankę do posypywania dróg, musiały zostać zmienione. Teraz w mieszance jest jedna część soli i trzy piasku. Normalnie miesza się te komponenty pół na pół. Tak jest w Karpaczu, gdzie warunki atmosferyczne bywają dla kierowców bardzo dotkliwe. Służby drogowe przyznają, że „jadą” na resztkach. Podobnie jest w innych kurortach.
Deficyt soli wpłynął też na jej cenę. Zamiast 150 złotych za tonę, trzeba zapłacić około 220 zł. A tona to „kropla” w morzu potrzeb. Jak odnotowuje gazeta, jedna piaskarka wysypuje w ciągu 24 godzin pracy do 30 ton soli.
Kierowcy muszą zatem liczyć na łaskawość aury, bo do końca kalendarzowej zimy jeszcze trzy tygodnie. A przecież opady śniegu i przymrozki w naszym klimacie zdarzają się nawet w kwietniu.