Martwy mężczyzna to Jerzy S., który wyjechał rowerem i nie powrócił do domu. Denat leżał przy drodze w głębokiej skarpie w krzakach. Na miejscu jest policja, która wyjaśnia okoliczności tragedii. Przyjechała także rodzina poszukiwanego.
Mieszkaniec jednego z domów wyszedł przed budynek zapalić papierosa. Podszedł do rowu biegnącego wzdłuż drogi i zobaczył koło roweru wystające z zarośli. Gdy przyjrzał się uważniej, zobaczył pod rowerem zwłoki starszego mężczyzny.
- Zlecieli się mieszkańcy wsi zobaczyć kto to jest, jeden myślał, że ktoś z jego rodziny, ale nikt go nie rozpoznał – opowiadał jeden ze świadków zdarzenia – Policja była już powiadomiona, przyjechali w pół godziny. Przez ten czas były nad rowem całe wycieczki. Tamtędy mało kto chodzi i mógł tam leżeć wiele dni, a co się mogło stać? Mógł zasłabnąć, mógł go potrącić jakiś szybko jadący wariat. U nas też ich nie brakuje.
Funkcjonariusze z Karpacza czekali kolejne kilkadziesiąt minut na przyjazd ekipy technicznej. Na czas pracy techników przejazd przez wieś na tym odcinku został zablokowany. Nie wiadomo, co spowodowało śmierć mężczyzny. Ustali to dopiero sekcja zwłok.