Kłopot pasażerów PKP w Szklarskiej Porębie Dolnej zaczął się w październiku, kiedy podczas prac budowlanych częściowo zamknięto ulicę, którą pojazdy mogłyby się dostać w okolice przystanku. Wówczas zdecydowano, że autobusy nie będą tam wjeżdżać. Tymczasem od chwili zakończenia prac i ponownego otwarcia jezdni minęło już sporo czasu, a komunikacja zastępcza za PKP w dalszym ciągu omija przystanek, pozostawiając pasażerów na mrozie bez żadnych informacji. Tak było też ostatniego dnia minionego roku.
– Jestem mieszkanką Szklarskiej Poręby i w minioną środę chciałam jechać z dzieckiem pociągiem ze Szklarskiej Poręby Dolnej do Jeleniej Góry do lekarza – mówi pani Ewelina. – Ze Szklarskiej Poręby Dolnej pociąg miał wyjechać o godzinie 10.58. Oprócz mnie na stacji stało jeszcze kilka osób, w tym jakaś turystka, która chciała dostać się do Bydgoszczy.
Pasażerowie czekali na pociąg przez pół godziny, po czym stracili cierpliwość i zmarznięci zadzwonili do PKP z prośbą o wyjaśnienie sprawy.
– Zadzwoniłam do Jeleniej Góry by dowiedzieć się ile jeszcze będziemy czekać. Pani, która odebrała telefon, oznajmiła, że zamiast pociągu pojechał autobus zastępczy, który omija stację w Szklarskiej Porębie Dolnej. Dostałam też numer telefonu do naczelnika, który się nie przedstawił i nawet nie powiedział słowa „przepraszam”, nie próbował mi też wyjaśnić dlaczego pominięto tę stację – mówi pani Ewelina.
Z żądaniem wyjaśnienia tego incydentu zadzwonili również pozostali pasażerowie. Im tłumaczono, że pracownicy PKP otrzymali informację o robotach drogowych i braku dojazdu do stacji. – Szkoda tylko, że nikt nie sprawdził, że prace na ulicy zakończyły się już ponad miesiąc temu – mówią rozżaleni pasażerowie. Pasażerka z Bydgoszczy musiała sobie wykupić dodatkowy nocleg, a mieszkańcy godzinami czekają na mrozie i nikogo to nie interesuje.
Naczelnik sekcji przewozów pasażerskich PKP tłumaczy, że komunikacja zastępcza wysyłana jest tylko w nagłych przypadkach.
– W minioną środę zerwana została trakcja kolejowa, a w takich przypadkach nasi pracownicy nie mają żadnej możliwości informowania naszych pasażerów o takiej sytuacji, w Szklarskiej Porębie Dolnej nie mamy tam bowiem żadnego biura, czy jakiegokolwiek pracownika – mówi naczelnik Edmund Pomieczyński.
Kiedy komunikacja zastępcza jest planowana, informacja zawsze jest przez nas wcześniej wywieszana. Poza tym problem zgłoszono mi w minioną środę po raz pierwszy, a okres świąteczno-noworoczny nie sprzyjał szybkiemu załatwieniu sprawy – dodał.
Przyczyną omijania przystanku Szklarskiej Dolnej przez autobusy jest znak zakazu wjazdu pojazdom powyżej 3,5 tony i kierowcy nie chcą łamać tego zakazu. – Będziemy rozmawiać z ludźmi zarządzającymi tymi drogami, ale myślę, że sprawę uda nam się rozwiązać nie wcześniej niż w przyszłym tygodniu – zapowiada naczelnik E. Pomieczyńśki.
Tymczasem my zadzwoniliśmy sami do pracowników urzędu miasta w Szklarskiej Porębie, którzy zajmują się drogami. Tam dowiedzieliśmy się, że nie będzie najmniejszego problemu w zmianie oznakowania na takie, które umożliwi kierowcom wjazd po pasażerów na przystanek.
– Jeśli otrzymalibyśmy zgłoszenie wcześniej, byłoby to już załatwione, ale dotychczas nikt nie zgłaszał nam żadnych utrudnień – powiedziała Anna Gawroniak, inspektor ds. zarządzania drogami Urzędu Miasta w Szklarskiej Porębie. Jeszcze dzisiaj sama zadzwonię do naczelnika PKP i sprawę postaramy się rozwiązać tak, jak bywało to już wcześniej.