W czwartek swoje dzieło zaprezentowali autorzy: Robert Primke oraz Maciej Szczerepa i Wojciech Szczerepa. – To pierwsza tego typu pozycja wydana przez lokalne wydawnictwo. Drukujemy w Warszawie i Krakowie, ale nie we Wrocławiu. Teraz udało nam się to w Jeleniej Górze – mówili panowie o swojej książce.
Autorzy są z zawodu związani z historią i jej badaniem. Nie jest to pierwsza pozycja ich pióra. Ale warto do niej zajrzeć. To rada nie tylko dla poszukiwaczy skarbów, lecz także łowców ciekawych przygód. – Większość skarbów udaje się znaleźć przez przypadek. O wielu znalazcy nie informują nikogo mając świadomość, że poszukiwanie za pomocą wykrywaczy metali jest niezgodne z prawem – mówi Robert Primke zaznaczając, że od 2003 roku obowiązuje ustawa, która tego zakazuje.
Jednak brak przepisów wykonawczych robi swoje: wielu domorosłych i bardziej doświadczonych poszukiwaczy wciąż penetruje zakamarki ziemi śląskiej. Ale najczęściej bogactwa udaje się znaleźć przy okazji różnych budów. Tak było, na przykład, ze skarbem ze Środy Śląskiej. – A z każdym skarbem wiąże się świadectwo dramatu tego, do którego on należał. Chował kosztowności w obawie przed najgorszym, często w przeddzień wygnania, z nadzieją na ich późniejsze odnalezienie, która najczęściej nie była spełniana – zaznaczyli autorzy podczas prezentacji.
W swoim dziele opisują dzieje różnych skarbów: od Jeleniej Góry, poprzez ziemię kamiennogórską, lubańską, lwówecką a nawet Opolszczyznę. – W jednym przypadku pomogli nam Niemcy z Wohrburga, a dotyczyło to Szymówki, części Pławnej – mówi Robert Primke. Autorzy zwracali się także o pomoc do różnych muzeów, ale ich prośby często pozostawały bez echa. Poza Muzeum Karkonoskim, które nie tylko wsparło poszukiwaczy z piórem ilustracjami, lecz także cennymi informacjami. – Dziękujemy także oddziałowi Archiwum Państwowego w Jeleniej Górze – zaznaczyli twórcy książki.
Jego wieloletni pracownik i szef Czesław Margas podzielił się z zebranymi swoimi refleksjami o archiwalnej przeszłości. – Wśród mieszkańców krążyło wiele mitów o jeleniogórskich skarbach. Mówiło się, że willę pełną kosztowności miał tu marszałek Michał Rola Żymierski. A to nieprawda. Owszem, dostał drogocenny zegar w prezencie, ale niewiele ponadto – zauważył pan Czesław.
Robert Primke oraz Maciej i Wojciech Szczerepowie podkreślili przy tym, że wiele przedmiotów cennego dziedzictwa zostało rozdanych przez urzędników jako prezenty. – Wręczał je Gierek Honeckerowi i premier Buzek kanclerzowi Schroederowi – mówili.
Wśród skarbów są zarówno bezcenne kosztowności, jak i przedmioty, które nie mają dużej wartości materialnej, ale bogatą historię. – Na jednym z portali internetowych wyczytaliśmy, że znaleziono w okolicach Trzcińska średniowieczną donatywę (monety lub medale bite w hołdzie dawnym władcom). Wartość takiego przedmiotu może dojść nawet do 100 tysięcy złotych – usłyszeliśmy od autorów książki. Dlatego nic dziwnego, że wielu poszukiwaczy woli milczeć niż nagłaśniać swoje znaleziska.
Warto zagłębić się w tajemnice „kosztownej” przeszłości naszkicowane zgrabnie przez trzech pasjonatów historii. Ich dzieło jest do nabycia w księgarniach regionu jeleniogórskiego.