Trwają policyjne czynności mające ustalić, kto spowodował środową kraksę kursowego autobusu relacji Przemyśl – Jelenia Góra, do której doszło we Wrocławiu. Ratownicy uczestniczący w akcji mówią, że był to horror.
Kurs obsługiwał PKS z Przemyśla, a o sprawie pisze czwartkowa Polska Gazeta Wrocławska. Według relacji świadków to kierowca autobusu ponosi winę za wypadek. Wymusił pierwszeństwo przejazdu. Prowadzący ciężarówkę nie zdążył wyhamować i uderzył w autokar. Oba pojazdy stanęły w płomieniach. Cudem nikt nie zginął.
Gazeta przedstawia makabryczną relację strażaków z akcji ratowniczej. – To było piekło – mówią. Dodają, że to tylko dzięki determinacji i odwadze samych pasażerów nie doszło do masakry. Ludzie wybijali okna, aby uciec z płonącej pułapki. Akcję utrudniała zerwana trakcja tramwajowa. Pożarnicy walczyli z ogniem ponad trzy godziny! Na szczęście życiu rannych pasażerów, wśród których są jeleniogórzanie, nie zagraża niebezpieczeństwo.
Zapytany przez dziennik prezes przemyskiego PKS podkreśla, że kierowcy, którzy jechali feralnym kursem, byli wypoczęci i mają długi staż pracy. Firma jest ubezpieczona i pasażerowie mogą liczyć na odszkodowania.