Polskie Koleje Państwowe zgodziły się po dwóch latach na dzierżawę gminom Karpacz, Podgórzyn oraz Mysłakowice linii kolejowej wiodącej z Jeleniej Góry do miasta pod Śnieżką. Kwota jest symboliczna: 8 złotych i 7 groszy. Tyle że Karpacz już z niej nie skorzysta, bo wcześniej pozbył się dworca i fragmentu linii. Nie wiadomo, co z nimi zrobi nowy właściciel.
Poinformowało o tym stowarzyszenie Karkonoskie Drezyny Ręczne Biuro Ekonomiczne Polskich Linii Kolejowych S.A. Karpacz odpuścił sprawę i – mimo zapowiedzi – nie podjął starań o przejęcie dworca i szlaku. Budynek został sprzedany przez PKP innemu podmiotowi.
- Gdyby burmistrz Bogdan Malinowski okazał się wtedy stanowczy, dziś miasto pod Śnieżką za niewielkie pieniądze mogłyby linię dzierżawić i pomyśleć dwóch reaktywacji lokalnych połączeń – sugerują działacze KDR.
Rafał Gestern ze stowarzyszenia przypomina, że rada miejska podjęła uchwałę, w której zobowiązała burmistrza do podjęcia działań związanych ze staraniem się o przejęcie dworca kolejowego Karpaczu.
- Ponieważ burmistrza Malinowski uchwały nie wykonał, złożyliśmy skargę do wojewody. Teraz Krzysztof Grzelczyk, wojewoda dolnośląski, wzywa odrębnym pismem, aby Bogdan Malinowski złożył mu wyjaśnienia – mówi Rafał Gestern.