Nowość budzi wiele kontrowersji wśród ludzi gór. Przepisy w Polsce będą bowiem bardziej restrykcyjne niż w alpejskiej Austrii. Goprowcy uważają, że będą to martwe zapisy, bo nie będzie komu sprawdzać stanu trzeźwości narciarzy. Policjantów – choć nie negują słuszności pomysłu - jest za mało, aby skutecznie prowadzić kontrole na nartostradach.
Właściciele schronisk nie zamierzają zaprzestać sprzedaży herbatki „z prądem” i innych napojów wyskokowych. Z kolei ratownicy podkreślają, że alkohol bywa przyczyną wypadków narciarzy. Ale cięższym obrażeniom ulegają ci, którzy nic nie pili.
Jeśli ustawa wejdzie w życie, narciarz nie będzie mógł wypić nawet piwa. A jeśli stróże prawa przyłapią go na łamaniu zakazu, grozi mu grzywna do pięciu tysięcy złotych.
Szerzej pisze o tym wtorkowa Polska Gazeta Wrocławska.