Całą noc pracownicy „Wodnika” szukali miejsca, skąd mogła z cieplickich wodociągów wyciec woda. Znaczna część mieszkańców uzdrowiskowej części miasta suche krany ma od wtorku po południu.
Wyłączenie wody miało potrwać niedługo, a tymczasem wygląda to na największą awarię w ostatnich latach. Stanisław Dziedzic, prezes Wodnika, potwierdza, że jest kłopot z ustaleniem miejsca wycieku.
– Jeśli tylko znajdziemy ten punkt zostanie on naprawiony w przeciągu dwóch, trzech godzin – mówi.
Istnieją jednak obawy, że do awarii doszło poza uzdrowiskiem, na terenach, przez które przebiega wodociąg, a do których monterzy Wodnika mają dostęp ograniczony.
Co prawda władze spółki nie mówią tego otwarcie, jednak przyznają, że nie są w stanie jednoznacznie określić, kiedy konkretnie w kranach ciepliczan pojawi się woda.
Jest ona na razie dostarczana beczkowozami (cztery pojazdy), które jeszcze nie wszędzie dotarły. Jak na razie najbardziej korzystają sklepy spożywcze, w których ciepliczanie masowo wykupują wodę mineralną.
Przypomnijmy, że zdaniem władz Wodnika winę za zaistniałą sytuację ponosi jedna z okolicznych firm, podwykonawców uzbrojenia podziemnej sieci wodociągowej pod placem Piastowskim. W ramach gwarancji miała usunąć uszkodzenie, czego podobno nie uczyniła, za to doprowadziła do przerwania wodociągów w nieustalonym miejscu.