Sprawę opisuje piątkowa Polska Gazeta Wrocławska. Matka dziewczynki pracuje za granicą, wróci za kilka tygodni. Z ojcem brak kontaktu. Dziecku bez zbędnych pytań założono gips, kiedy spadło z huśtawki i złamało rękę.
Gorzej było przy zdejmowaniu opatrunku. Chirurg odesłał dziadka z wnuczką z kwitkiem. Powiedział, że starszy pan nie ma pełnomocnictwa notarialnego upoważniającego go do opieki nad pięciolatką. Powiedział, że nic się nie stanie, jak dziecko pochodzi z gipsem miesiąc dłużej.
Gazeta zbadała tymczasem, że ustawa o zawodzie lekarza wymaga jedynie zgody na zabiegi ustawowego przedstawiciela dziecka, którym w tym przypadku jest dziadek.
Zbulwersowana postawą chirurga dziecięcego jest dyrekcja placówki. – Przepisy prawne nie zwalniają nas od rozsądku – usłyszała PGWr od Macieja Biardzkiego, ustępującego dyrektora. Poradził, aby rodzina dziewczynki złożyła oficjalną skargę na chirurga. – Wtedy zbada sprawę oficjalnie – czytamy.
Zdaniem specjalistów zbyt długie noszenie gipsu może utrudnić rehabilitację chorego.