Pisze o tym obszernie Polska Gazeta Wrocławska. W stolicy Dolnego Śląska pod lupę wzięto urząd wojewódzki. Wynik kontroli nie napawał optymizmem. Nałożono nawet 24-godzinną blokadę na korzystanie przez pracowników placówki z Naszej-klasy.
Powstają też raporty i kierownictwo urzędu doskonale wie, co robią podwładni za biurkiem, kiedy surfują w sieci. – Dyrektor zdecydował się na zasadzie ostrzeżenia i przypomnienia wyłączyć dostęp do portalu na jedną dobę. Jednak na razie nie szykuje się do wprowadzenia całkowitego zakazu – wspomina PGWr.
Dziennik pisze, że Nasza-klasa jest w miarę niewinną rozrywką w porównaniu do innych portali, które pojawiają się na urzędowych ekranach. Gazeta podkreśla, że tylko w ciągu jednego miesiąca wszyscy miejscy urzędnicy poszukiwali znajomych z dawnych lat przez 48 godzin. To tak, jakby urzędnik brał co miesiąc urlop na osiem dni.
Z kolei zapytani przez Polskę specjaliści uważają, że krótkie przerwy na internetowy relaks dobrze służą koncentracji i poprawiają wydolność nudnej z założenia urzędniczej pracy. Są jednak granice, których lepiej nie przekraczać, bo wówczas surfowanie może przynieść odwrotne skutki do zamierzonych.
Na razie tego typu kontroli nie prowadzi jeleniogórski magistrat, ale… jeśli zadziała przykład z góry – to kto wie?