„Nobody’s House” („Dom niczyi”), bo tak nazywa się „odsłonięta” dziś instalacja Jarosława Kozakiewicza to przestrzenny obiekt wykonany ze stalowego szkieletu połączonego twardymi płytami z drewna, był montowany przez kilka dni na terenie byłego cmentarza przy Kościele Łaski pod Krzyżem Chrystusa, dziś traktowanego przez mieszkańców miasta jako park.
Jarosław Kozakiewicz, artysta przez wielu zwany utopistą, to twórca projektów (nie)możliwych do realizacji. – Niektóre da się oczywiście zrealizować, ale to wymaga sporych nakładów, inne z założenia są utopijne i mają charakter manifestu, aby zwrócić uwagę na jakiś problem – tak twórca mówił dziś przed południem do młodzieży z Liceum Plastycznego podczas wykładu „Możliwe, (nie)możliwe”.
Znany z zaprojektowania i realizacji największego ucha na świecie, które znajduje się „za miedzą” – blisko Hoyerswerdy – na zrekultywowanym terenie zlikwidowanych kopalni węgla brunatnego. Projekt Mars to potężna małżowina uszna większa od stadionu Alliance Arena w Monachium i Stadionu Olimpijskiego w Berlinie (250 x 350 m) z amfiteatrem. Zaprojektowany i zrealizowany niemal nad brzegiem największego w Niemczech sztucznego jeziora będącego jednym z akwenów sztucznego pojezierza powstającego w post-industrialnych miejscach. Małżowina dziś staje się coraz bardziej znaną atrakcją, która na tereny – z pozoru nie warte nic – przyciąga tłumy turystów.
Kozakiewicz znany jest także z projektu parku w Oświęcimiu i Mostu Duchów – kładki dla pieszych wyglądającej jak skręcona przeprawa – symbol wejścia w świat potworności wojennych obozu Auschwitz. Artysta opowiadał także o zamiarze zakrycia warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki kłębami pary ze specjalnych urządzeń zainstalowanych w połowie gmachu. Zaprojektował też – inspirując się budową organizmu niesporczaka (najbardziej odpornego żyjątka na ziemi) – ogród botaniczny: potężną halę w kształcie tego bezkręgowca ustawioną na byłym wysypisku śmieci a kryjącą w środku prawdziwy ziemski raj.
– Cieszmy się, że artystę tej miary mamy w Jeleniej Górze – mówiła Janina Hobgarska, dyrektorka Biura Wystaw Artystycznych podczas symbolicznego odsłonięcia realizacji projektu Jarosława Kozakiewicza, która stanęła tam, gdzie jeszcze kilkadziesiąt lat temu były mogiły na nieistniejącym już cmentarzu przy Kościele Łaski.
Konstrukcję wykonały Zakłady Metalowe „Ładziński”. Zbigniew Ładziński osobiście pojawił się dziś na uroczystości. – Nie była to prosta robota – powiedział. – Prace wykonywano pod nadzorem syna, który prowadzi zakład. Dzięki takiej instalacji można po sobie coś w tym mieście zostawić. Wykonałem także krzyż milenijny na Zabobrzu i zegar w Kościele Łaski – dodał. – Witamy w gronie artystycznej rodziny – dziękowała Zbigniewowi Ładzińskiemu Janina Hobgarska. Elementy drewniane to z kolei dzieło Grzegorza Sobczyka, któremu także gorąco dziękowano.
Jarosław Kozakiewicz podkreśla, że jest pierwsza realizacja jego projektu opartego na proporcjach geometrycznych ludzkiego ciała. Nawiązuje do pradawnej idei architektów i artystów, którzy – od Vitroviusa poprzez da Vinci aż do Le Corbusiera – uważali, że piękno wypływa z proporcji budowy organizmu ludzkiego. Kozakiewicz nieco ten kanon zmodyfikował i stworzył przestrzenne modele. Jeden zaprojektowany został dla warszawskiego Zamku Ujazdowskiego jako pawilon zimowy, inny – nad Bałtykiem jako kino. Żadnego jednak nie zbudowano. Jeleniogórski jest pierwszy.
Twórca nie ukrywa inspiracji miejscem. – Stąd tytuł – „Nobody’s House” – Dom niczyi. Cmentarza już nie ma, a ludzie przechodzą przez park obojętnie, warto więc zwrócić ich uwagę taką właśnie instalacją. Daje sporo do myślenia, bo choć ma rzeczywiście kształt przypominający dom, mieszkać tam nie sposób.
Artysta nie ma nic przeciwko temu, aby mieszkańcy w cywilizowany sposób korzystali z instalacji: można po niej, na przykład, jeździć na rolkach. – Nawet jeśli zechcą wyładować swoją energię na XVIII-wiecznym grobowcu, a – widząc mój obiekt – wyładują ją na nim, będę zadowolony – zażartował. Zastrzegł jednak, że Biuro Wystaw Artystycznych powinno zadbać, aby na obiekcie nie pojawiły się wulgarne napisy.
Cały projekt to kolejna odsłona działań „Słownik sytuacji III”, dzięki którym Biuro Wystaw Artystycznych wyprowadza sztukę w przestrzeń miejską. Pierwszym twórcą, którego dzieło znalazło się poza galerią, był Kamil Kuskowski. Jak jednak wiadomo, jedną z jego instalacji zniszczyli wandale. Druga stoi do dziś w Parku Norweskim. Trzecim zaproszonym przez BWA artystą będzie Robert Kuśmirowski, znany jako fałszerz rzeczywistości. Czym zaskoczy jeleniogórzan? Niespodzianka!