Napisana w latach siedemdziesiątych XX wieku broadwayowska sztuka „Motyle są wolne” (tytuł został zainspirowany powieścią Karola Dickensa „Ponury dom”), którą być może kojarzą także kinomani z oscarową kreacją Eileen Heckart i Goldie Hawn z 1972 roku, obficie przeplatana elementami komizmu, rozgrywa się w kawalerce na nowojorskim Manhattanie, wynajętej przez niewidomego Dona Bakera (Lesław Żurek).
Zafascynowana nim sąsiadka – stawiająca pierwsze kroki aktorka teatralna Jill Tanner (Marta Żmuda–Trzebiatowska) przyznaje, że ona sama jest z tej samej gliny, co Don. Z przekory i na znak protestu przeciw despotycznej matce (Ewa Ziętek), aż wreszcie z głębokiego i szczerego uczucia walczy o wydobycie Dona z jego dobrowolnej izolacji. Pani Baker wszystko, co robi dla syna, ma na celu „wydźwignięcie jego”, uratowanie, ulepszenie. Nie zastanawia się, czy ma do tego prawo i czy rzeczywiście cokolwiek ją do tego upoważnia. Nawet najszczersza matczyna miłość.
Jill wyznaje publicznie pani Baker, że ma jednego ojca i trzech ojczymów, a za sobą sześciodniowe małżeństwo. Nieco długo trwa, zanim widz zaczyna rozgryzać Jill, zmieniając stopniowo sąd o niej pod wpływem uczuciowej porażki, jaką ponosi w swym związku z Donem, gdy chce zamieszkać u nowojorskiego reżysera Ralpha Austina (Michał Lesień).
Pozornie nieologiczne, egoistyczne nawet postępowanie Jill zaczynamy w końcu akceptować, podobnie jak akceptuje je matka Dona, po czasie buntu. Nie ma, bo nie może być łatwego happy endu. Wrzucony wbrew swojej woli w niedoskonały świat, Don nie ma szans na zaspokojenie swojej tęsknoty za dojrzałą miłością. Jill jedynie niesie potencjalną szansę wsparcia: fizyczny kontakt przynosi ulgę i zapomnienie, ale prawdziwy kontakt duchowy jest niemożliwy.
Reżyser Zbigniew Lesień, który debiutował jako aktor u samej Aliny Obidniak w „Śnie srebrnym Salomei” w kaliskim teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego, operuje konstrukcją postaci, które osadzone są w świecie ludzkich emocji. W spektaklu są świetnie napisane dialogi, w których komizm pomieszany z amerykańską poezją wyłaniają się jakby mimochodem z codzienności. Na ogromne barwa za rolę zakochanego niepełnosprawnego romantyka z marzeniami o karierze keybordzisty zasłużył dobrze zapowiadający się aktor młodego pokolenia Lesław Żurek. Warto przypomnieć, że kinowy bohater Żurka z filmu „Mniejsze zło”- pisarz karierowicz-oportunista Kamil Nowak, do Pierwszej Komunii Świętej przystąpił w…Jeleniej Górze uciekając od bagnistych realiów PRL-u.
Znana z polskiej sceny i ekranu Ewa Ziętek potwierdziła swoją klasę i znakomicie wypadła w roli zaborczej matki. Pozornie uboga scenografia sprawdziła się jako tło wydarzeń. Zabrakło jednak pomysłu na podkład muzyczny. Przedstawienie dostarczyło jeleniogórskiej publiczności przede wszystkim relaksu i rozrywki.