W ostatnich dniach do Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze wpłynął akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi P., który za usiłowanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem za kratami więzienia może pozostać nawet do końca życia.
– Według relacji oskarżonego, ojciec nie chciał mu przekazać prowadzonej działalności gospodarczej, zarzucał synowi złe prowadzenie tej firmy. Syn zdenerwowany zachowaniem ojca postanowił się go pozbyć. Nabył dwa granaty F1, które umieścił w samochodzie ojca w dniu kiedy ojciec miał wracać z Polski na teren Niemiec. W drodze do Niemiec na stacji paliw w Jędrzychowicach poszkodowany wysiadając z samochodu spowodował detonację jednego z tych granatów. Szczęśliwie zauważył, że jest tam granat, próbował go odrzucić, ale było za późno i granat częściowo eksplodował mu w rękach – mówi sędzia Andrzej Wieja, rzecznik prasowy sądu w Jeleniej Górze.
Poszkodowany stracił lewą dłoń, część przedramienia, miał wiele obrażeń klatki piersiowej, rąk, uszkodzenia nerwu i mięśni twarzy. Spowodowało to stałe następstwa na jego ciele.
– Zachowanie poszkodowanego zostało uznane za działanie z motywacji zasługującej na szczególne potępienie – mówi sędzia Andrzej Wieja. Dzięki szybkiej pomocy medycznej ojciec przeżył. W oświadczeniu dołączonym do akt sprawy, przebaczył synowi. Jednak to nie jedyne grzechy, jakie miał na swoim sumieniu Tomasz P.
– Oprócz zamachu na ojca, jakiego dokonał w listopadzie 2001 roku, ma zarzuty związane z wprowadzeniem niebezpieczeństwa dla życia innych osób, dokonania włamania do mercedesa sprintera, żądania pieniędzy na wykup tego auta i posiadania granatów oraz pistoletu gazowego przerobionego na pistolet pozwalający na oddawanie strzałów z ostrej amunicji – mówi Andrzej Wieja.
Cały ten proces i postępowanie uległo przedłużeniu bo Tomasz P. wyjechał do Niemiec, gdzie został skazany na siedem lat pozbawienia wolności za rozboje, kradzieże, włamania i wypadek drogowy. Dopiero w maju ubiegłego roku po odbyciu tych kar został przekazany władzom polskim i można było dokończyć postępowanie, które wcześniej zostało zawieszone.
Tomasz P. został tymczasowo aresztowany. Dzisiaj sąd ma zdecydować o przedłużeniu aresztu lub też zamianie go na inny środek zapobiegawczy. Za usiłowanie zabójstwa grozi mu od ośmiu lat do dożywotniego pozbawienia wolności. Przed sądem stanie też 53-letni Ryszard K., który sprzedał Tomaszowi P. granaty i pomagał w ich zamontowaniu w aucie. 25 – latek kupił tez od niego amunicję i pistolet. Ryszard K. przyznaje do jedynie sprzedaży broni, ale nie do montażu granatów.