Wychowanie do życia w rodzinie prowadzone jest w szkołach podstawowych i średnich. Uczniowie nie muszą jednak w nich uczestniczyć, a jeżeli nawet chcą to rodzice muszę wyrazić na to zgodę. W efekcie wielu z nich lekceważy zajęcia i zamiast nich woli dłużej pospać lub szybciej wyjść ze szkoły.
– Podstawowym błędem podczas wprowadzania zajęć z WDŻ było uznanie ich jako nieobowiązkowych, a kolejnym wpisanie ich w planie jako pierwszych lub ostatnich lekcji, przez co uczniom z prostej kalkulacji czasowej nie opłaca się na nie chodzić. Jeżeli lekcja odbywała się między innymi przedmiotami to miałam niemalże stu procentową frekwencję, co oznacza, że sama tematyka i problematyka podoba się uczniom – mówi Anna Poprawska, nauczycielka biologii w I Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Żeromskiego w Jeleniej Górze, która przez kilka minionych lat prowadziła również zajęcia z wychowania do życia w rodzinie.
Omawiała głównie tematykę związaną z fizjologią człowieka. Należy jednak wiedzieć, że nie były to tylko lekcje dotyczące zapobiegania ciąży, można wręcz powiedzieć, że jest to mit, jaki krąży wokół uczniów i rodziców. Rozmawiano zarówno o biologicznej seksualności, jak i rozwoju emocjonalnym, dojrzałości i odpowiedzialności. Na zajęciach uczniowie przeprowadzali także scenki rodzajowe, z których wyciągali określone wnioski.
Okazuje się bowiem, że młodzież tak naprawdę zdecydowanie bardziej interesuje tematyka związana z osobowością człowieka, tego jakie zmiany w nim zachodzą i jak zrozumieć siebie i innych. Nauczyciele podczas lekcji starają się im wytłumaczyć, że w miłości czego innego oczekują kobiety, a czego innego mężczyźni, zwłaszcza w okresie dojrzewania. Dzięki wspólnym rozmowom, wsparciu pedagoga młodzi ludzie są w stanie zrozumieć, co się z nimi dzieje, jak nazwać to co przeżywają, jak sobie poradzić z wieloma problemami rodzinnymi.
W ciągu ostatnich dwóch lat jest jednak problem z pedagogami, którzy mogą prowadzić zajęcia z wychowania do życia w rodzinie. Ministerstwo Edukacji Narodowej odebrało uprawnienia osobom, które ukończyły specjalne roczne studium podyplomowe.
Obecnie do nauczania tego przedmiotu uprawnia studium dwuletnie. Na razie nauczyciele, którzy zdecydowali się zdobyć nowe kwalifikacje, są w trakcie nauki. Dlatego osób, które mogą prowadzić zajęcia, jest za mało. Sytuacja ta również dotknęła ZSO nr 1 w Jeleniej Górze. Obecnie zajęcia te prowadzi Grażyna Kulesza, pedagog szkolny, która porusza z uczniami głównie tematy związane z osobowością.
Wcześniej dzielone one były również na wspomnianą część fizjologiczną, wykładaną przez Annę Poprawską, ale nauczycielce biologii podobnie jak wielu innym nauczycielom odebrano uprawnienia. Niemniej jednak zajęcia właśnie w tej jeleniogórskiej placówce cieszą się ogromną popularnością, a prowadząca zdobyła zaufanie wśród kolejnego pokolenia młodzieży. Uczniowie chętnie przychodzą na WDŻ i rozmawiają o nurtujących ich sprawach.
– Osobiście uważam, że zajęcia WDŻ są potrzebne, bo nie mamy możliwości zaczerpnięcia wielu, potrzebnych nam informacji gdzie indziej. Nie wszyscy rodzice chcą rozmawiać chociażby o seksie, dla wielu z nich to temat tabu – mówi uczennica I LO w Jeleniej Górze.