Pan Stanisław z żoną Jolantą (nazwisko do wiadomości redakcji) ponad rok temu wykupili na własność kilka pomieszczeń na swoim piętrze, powiększając tym samym wielkość lokalu będącego ich własnością. Jeszcze przed wykupem okazało się, że strop nad głowami naszych Czytelników gnije i konieczna jest wymiana.
Zdaniem pana Stanisława winą należy obarczyć osobę mieszkającą piętro wyżej, która – w jego opinii bez zezwolenia - wybudowała łazienkę nie wykonując niezbędnej izolacji. W efekcie stropy z czasem zajął niebezpieczny dla zdrowia grzyb, a starsze małżeństwo domagało się, aby wymiana nastąpiła od podłogi sąsiadki mieszkającej piętro wyżej. Ta jednak miała kategorycznie odmawiać, nie chcąc niszczyć nowej łazienki. Po wielomiesięcznej batalii – opiniach i badaniach specjalistów, wymianie pism z ZGKiM oraz Wspólnotą Mieszkaniową - pan Stanisław zgodził się zrobić „odkrywkę” belek na swoim poziomie.
Jednak kolejną przeszkodą stała się uchwała wspólnoty, która bez stosownego kosztorysu (szacunkowej wartości zadania w wys. 15 tys. zł) nakładała na małżeństwo obowiązek partycypowania w kosztach w wysokości 20,85 proc., podczas gdy sąsiadka z góry miała zapłacić 12,85 proc., a pozostałą część osoba z pierwszego piętra, której problem nie dotyczy oraz Gmina. Pan Stanisław podkreśla, że nie z jego winy stropy zgniły i nie chce ponosić znacznych kosztów z tego powodu, podczas gdy winna - jego zdaniem – zapłaci najmniej.
W tej sprawie staraliśmy się uzyskać stanowisko Wspólnoty Mieszkaniowej, jednak mimo zapewnień nikt się do tej sprawy nie ustosunkował. Pozostają jedynie pisma, z których wynika, że o porozumienie będzie ciężko i jedynym wyjściem zdaje się droga sądowa.