Spotkali się jak co roku, by wspólnie cieszyć się nadchodzącymi Świętami Bożego Narodzenia, życzyć sobie szczęścia i pomyślności, wreszcie razem biesiadować i kolędować.
Najmłodsi, nieco starsi oraz panie wychowawczynie najpierw przełamali się opłatkiem - czemu towarzyszyły niekiedy lakoniczne, lecz zawsze płynące prosto z serca życzenia – a następnie wszyscy zasiedli przy wspaniale przystrojonym i suto zastawionym stole.
Nie zabrakło na nim oczywiście tradycyjnych potraw, takich jak: śledzie, barszcz z uszkami, smażony karp, pierogi z kapustą oraz z kaszą czy makietki, no i oczywiście kompotu z suszu.
Wszyscy pałaszowali te specjały ze smakiem, niekiedy rozmawiając o tym, co też spożywa się na wigilię w poszczególnych domach. Można więc było usłyszeć, że mama jednej z dziewczynek robi zupę grzybową, a u innej karpia smaży tato. Niektóre z dzieci opowiadały też, iż u nich na wigilię wszystko jest ze sklepu, chyba że babcia coś przygotuje.
Większość dziewcząt i chłopców pochłonięta była jednak jedzeniem, a najmłodsi ukradkiem spoglądali ku lśniącej na środku sali choince, pod którą można było dostrzec – podłożone przez jakiegoś wędrownego Mikołaja – prezenty.
Rozdano je po wieczerzy przy dźwiękach kolęd, co spowodowało ogromną radość, a także zachęciło młodszych i starszych do wspólnego kolędowania. Nie zabrakło też zimnych ogni, których iskierki sypały się w koło, zwiastując szczęście i pomyślność.
Czas wigilijnego spotkania – osłodzony smakiem wybornych pierników i makowców – upłynął niepostrzeżenie. A gdy jego uczestnicy wracali do budynku, w którym mieszkają, ich droga iskrzyła się drobnymi, rozsianymi przez Pana Mroza igiełkami i lśniła feerią barw stworzoną przez zdobiące drzewa w Przesiece światełka w formie gwiazd, choinek i dzwonków. U samych zaś jego drzwi napotkali zamontowaną – przez najstarszych chłopców – na jednej ze ścian domu kolorową, świetlną dekorację. Jej widok spowodował, że twarze dzieci jeszcze bardziej się rozpromieniły, a w ciemną, lecz jakże magiczną grudniową noc popłynął ich dźwięczny śmiech, który przytłumił szelest rozpakowywanych cukierków, czekoladek i innych „gwiazdkowych” słodkości.
Tu się pożegnaliśmy, lecz Dom dla Dzieci w Przesiece pozostał jeszcze długo wesoły i rozświetlony, pełen nadziei nie tylko na świąteczny, lecz także ten zwykły, nadchodzący po - wypełnionych spotkaniami z rodziną - Świętach Bożego Narodzenia i Nowym Roku czas.