Tuż przed budynkiem widać kilka wykutych stopni w skale. Było to miejsce wypoczynku. Rosły tutaj wielkie świerki. Przynajmniej taki obraz utrwalił się w pamięci gościa. Okazuje się, że tak było gdyż obecna właścicielka potwierdza, że rosły tu trzy wielkie choinki, które zostały wywrócone przez wiatr. Niebawem miejsce to ponownie zostanie przywrócone do pierwotnej funkcji. Na razie trwają prace remontowe całego obiektu. W miarę możliwości finansowych poprawia się kolejne części budynku.
Baronowa mówiła też o tym, że w jednym z budynków należących do pałacowego kompleksu mieszkał oficer niemiecki o nazwisku Zadruciński, który został rozstrzelany w związku z podejrzeniami o udział w zamachu na Hitlera. Zginęło także jedno z jego pięciorga dzieci. W pałacu pod koniec wojny przebywało około 20 dzieci, które rodzice wysyłali jak najdalej od swego domu. Rotenhanowie pomagali przyjmując je pod swój dach. W tym samym okresie przybywało tu także mnóstwo osób cywilnych, uciekających przed okropnościami wojny.