Obowiązek szkolny wprowadzono w 1717 roku i obejmował dzieci od 5 do 14 roku życia. Po kolejnych 100 latach został nieco zmodyfikowany, ale uczniowie i tak byli w nim na... najniższym szczeblu. Zamysł wówczas był taki, że szkoły mają kształtować przyszłych żołnierzy, robotników i urzędników. Wielu powie, że do dziś w szkołach publicznych niewiele się zmieniło. I może mieć rację, albowiem od 200 lat polskie szkoły przechodzą tylko kosmetyczne i powierzchowne zmiany.
To Prusacy 200 lat temu wymyślili, aby szkoła przyzwyczajała dzieci tylko do powtarzalnej pracy, uczyła poszanowania hierarchii i prawie absolutnego posłuszeństwa. Wszystkie dzieci w całym kraju miały się uczyć tego samego i w identyczny, prosty sposób. Czy przez te lata do dziś wiele się zmieniło?
Obecny system edukacji publicznej w Polsce jest nadal prosty i siermiężny - podstawówka, szkoła średnia, studia. Jakiekolwiek zmiany można wprowadzać tylko na własną rękę i bez wsparcia państwa (np. szkoły prywatne, studia podyplomowe czy MBA).
Szeroko pojęty świat i wszystko dokoła idzie cały do przodu, tymczasem szkolnictwo publiczne... stoi od lat w miejscu. Jakiekolwiek zmiany idą jak tzw. krew z nosa.
Kiedyś aż 80 uczniów w klasie
Zmieniła się m.in. liczebność klas (z maksymalnych 80 uczniów do ok. 30) i wymiary ławek (wcześniej było to ok. 0,6 m kw. na ucznia). Nie zmieniła się jednak organizacja roku szkolnego (kiedyś była dostosowana głównie do dzieci ze wsi, stąd np. przerwa wakacyjna latem, kiedy dzieci bardziej były potrzebne na polach i w gospodarstwach).
To z tamtych czasów do dziś ostały się np. biologia i historia (w przyszłej pracy obecnym uczniom w większości przypadków prawie zupełnie zbędne). Na wzór ówczesnych fabryk dzwonek wyznaczał początek i koniec lekcji (obecnie w prywatnych szkołach odchodzi się od dzwonków) - a uczeń, tak jak robotnik, miał rzucać wszystko i wracać do pracy (na lekcje).
Jak więc widać o wyprawkach szkolnych wówczas nikt nie myślał.