Toalety dla czworonogów rozstawiono głównie w parkach. Zdaniem jednej z mieszkanek Zgorzelca, która spaceruje tam ze swoim synkiem, pomysł nie jest zły, bo psie odchody to poważne zagrożenie. Zastanawia się jednak, jak właściciele czworonogów nauczą swoich pupili, że te właśnie w tych toaletach mają się załatwiać.
Sami właściciele są sceptyczni. Nie wiedzą, jak mają wytłumaczyć psu, który wychodzi na spacer, że „pewnych rzeczy” się nie robi. – Jak doprowadzić zwierzaka do toalety z odległego miejsca. Pies na pewno nie doniesie – pisze dziennik.
Za to pomysłodawcy postawienia „psich” toalet są pełni optymizmu. Mówią, że zwierzaka można wiele nauczyć, a wszystko zależy od właściciela.
Gazeta przez godzinę obserwowała zainteresowanie wychodkiem dla zwierząt. Spośród kilkunastu właścicieli, którzy w okolicy spacerowali z psami, żaden nie zainteresował się toaletą.
Samorządowcy deklarują ulepszenie komfortu załatwiania się zwierząt w przybytkach i dopracowanie całego pomysłu.
W Jeleniej Górze problem psich odchodów wciąż nie jest rozwiązany. Czy należy brać przykład ze Zgorzelca? W stolicy Karkonoszy skończyło się na heppeningu zorganizowanym przez gimnazjalistów, którzy chcieli uwrażliwić mieszkańców na śmierdzący problem.
Dziś ci gimnazjaliści są już licealistami, a kłopot pozostał.
Jak pokazuje przykład znad Nysy, nie do końca receptą jest ustawienie psich wychodków. Tamtejsi mieszkańcy przekonują, że lepiej pieniądze przeznaczone na budowę zwierzęcych ubikacji wydać na łopatki, worki i rękawiczki jednorazowego użytku, które powinny być rozdawane właścicielom psów za darmo.
W stolicy Karkonoszy są one dostępne, ale tylko w sklepach zoologicznych.