Dolny Śląsk: Wyścig z rakiem
Aktualizacja: Piątek, 13 stycznia 2006, 22:24
Autor: Słowo Polskie Gazeta Wrocławs
Krzysztof Knysak starał się o rentę, ale ZUS mu odmówił. – Skąd mam wziąć pieniądze, żeby się leczyć? Pozostaje chyba tylko czekać na śmierć – narzeka załamany. 49-latek.
Przez wiele lat pracował fizycznie na budowach. W listopadzie ubiegłego roku dowiedział się, że ma złośliwego raka płuc. Przeszedł siedem chemioterapii, które wyniszczyły jego organizm. Nowotwór przerzucił się na kręgosłup.
– Nie wiem, gdzie szukać pomocy. Nie mam za co żyć ani za co kupować lekarstw – skarży się Krzysztof Knysak.
Wraz z konkubiną utrzymują się z jej renty w wysokości 400 zł. Na stole leżą nie wykorzystane recepty. Mimo orzeczonej całkowitej niezdolności do pracy, Zakład Ubezpieczeń Społecznych odmówił skierowania go na rentę. Powód? W ciągu ostatnich dziesięciu lat nie przepracował pięciu bez przerwy.
Zostałem pozbawiony jakiegokolwiek wsparcia od państwa. Nic mi się nie należy. Chorego człowieka pozostawia się na pastwę losu – ubolewa Krzysztof Knysak.
Ma skierowanie na radioterapię we wrocławskim szpitalu. To jedyna nadzieja, aby powstrzymać rozwój nowotworu. Nie stać go jednak nawet na bilet autobusowy.
Postaramy się pomóc. Przeprowadził wywiad środowiskowy u chorego. Wówczas ustalimy, jaką formę wsparcia możemy udzielić – zapewniała nas wczoraj Małgorzata Minojć, kierownik Miejsko-Gminnego ośrodka Pomocy Społecznej w Lubomierzu.
Jej zdaniem, takiej osobie przysługuje stały zasiłek, z którego odprowadzana jest składka na ubezpieczenie zdrowotne.