Horror czy błahostka? Powrót obowiązkowej matematyki po ćwierćwieczu fakultatywności podzielił polską szkołę. Zwolennicy uważają, że królowa nauk jest jednym z najbardziej przydatnych przedmiotów w życiu. Uczy nie tylko liczenia, ale przede wszystkim logicznego myślenia. Przeciwnicy twierdzą, że obowiązkowe zdawanie matematyki to tylko dodatkowy stres, który może przyczynić się do maturalnej rzezi. A w życiu, na przykład, humanistom nie przyda się do niczego.
Dziś będzie możliwość konfrontacji wiedzy z wymaganiami podobnymi do tych, jakie za kilka miesięcy będą obowiązywały na prawdziwej maturze. Egzamin dla ponad 1600 jeleniogórskich maturzystów rozpoczyna się o godz. 9 i skończy się po 170 minutach. Arkusze z testami do szkół, które zdecydowały się wziąć udział w próbie, dostarczą kurierzy. Poziom matematycznej wiedzy wśród uczniów sprawdzą egzaminatorzy wskazani przez Okręgową Komisją Egzaminacyjną.
Powrót matematyki na maturę wywołał też temat jakości jej nauczania. – Nie wszędzie nauczyciele się do tego przykładają, nie zawsze są odpowiednio przygotowani – mówił nam Zygmunt Korzeniewski, dyrektor jeleniogórskiej filii Dolnośląskiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli. Sytuację z niepokojem obserwują władze wyższych uczelni. Jeśli okaże się, że uczniowie nie sprostają maturalnym wymogom, dotkliwy już dziś problem z naborem studentów może okazać się jeszcze bardziej odczuwalny.
Jak się zdawało matmę na próbę? O tym w popołudniowych doniesieniach Jelonki.