Pisze o tym poniedziałkowa Polska Gazeta Wrocławska.
– Przez kolejnych sześć lat, począwszy od września przyszłego roku rodzice będą musieli kupować tylko nowe podręczniki. A to wydatek niemały - od 200 do 400 zł na jedno dziecko. Nie będą mogli odkupywać używanych. Książki szkolne, z których korzystali starsi koledzy, będą bowiem nieaktualne. Dotychczas, dzięki możliwości
kupna używanych książek, cenę kompletu można było zmniejszyć nawet o połowę – odnotowuje dziennik.
Gazeta podkreśla, że Ministerstwo Edukacji Narodowej nie ma pomysłu, jak pomóc rodzicom, których nie będzie stać na taki wydatek ponoszony corocznie przed 1 września. MEN apeluje jedynie do wydawców, aby minimalizowali koszty i maksymalnie obniżali ceny podręczników. Ale edytorzy cen nie obniżą, bo dla nich najważniejszy jest rachunek ekonomiczny.
Reforma budzi też kolejne kontrowersje, bo rynek wydawniczy może stać się areną walki kilku wydawnictw o oświatowe kokosy. Już teraz – zdaniem PGWr – wydawcy „korumpują” szkoły i w zamian za wskazanie rodzicom danych tytułów, fundują placówkom oświaty drogie podarunki. A dzieje się to zupełnie legalnie w ramach tzw. promocji.
Wydawcy proponują, aby prawo wyboru podręczników przekazać radom rodziców, które zadbają o to, by wybrać najlepsze i najtańsze – podkreśla PGWr.