Do gołębi przyzwyczaili się zarówno mieszkańcy jak i turyści. Są zbulwersowani postawieniem tabliczek. Zdaniem Bogusława Kempińskiego, który hodował gołębie od 40 lat, zakaz dokarmiania tych ptaków to dla nich wyrok. – Ptak jest wierny miejscu, gdzie się wylągł. Padnie z głodu, a nie poleci szukać pokarmu gdzie indziej – mówi.
Gazeta chciała się dowiedzieć, kto wydał decyzję o umieszczeniu takich tabliczek, ale odpowiedzi nie potrafili udzielić nawet najwyżsi rangą miejscy urzędnicy. Są jednak zgodni co do jednego: liczbę gołębi należy ograniczyć na starym mieście, bo ptaki brudzą i niszczą elewacje oraz inne elementy zabytków.
Są rozmaite metody płoszenia gołębi z terenów, gdzie stoją dawne budowle. Można stosować specjalne siatki wibracyjne pod małym napięciem elektrycznym. Można też dodać do pokarmu specyfik, który ograniczy rozrodczość ptaków.
Zdaniem radnego Kazimierza Klimka, władze miasta poszły na łatwiznę i chcą zagłodzić gołębie.